a Ty przychodzisz do mnie?!
Treść
"On cierpienia nasze nosił..." Fot. Anna Szopińska
- Pomóż Mu, słyszysz?! Do ciebie mówię!... Ty, ty i ty... - mocnym, chropawym głosem wołał rzymski żołnierz, w tłumie patrzących wskazując palcem tych, co jak Szymon z Cyreny mieli pomóc Chrystusowi nieść drzewo krzyża, drzewo śmiertelnej męki. Przed oczyma przesuwały się ludziom obrazy Pasji, sceny znane z kart Ewangelii, słyszeli słowa tylekroć powtarzane, strzelistą modlitwę psalmów, proroctwo Izajasza, osiem błogosławieństw. Ale najważniejsze, że każdy był powołany, był zaproszony do osobistego stanięcia wobec Bożego Syna - przebaczającego, uzdrawiającego, dźwigającego nasze grzechy, wydanego na ofiarę, nieustannie nawołującego: "Pójdź za mną".
Każdy musiał sobie odpowiedzieć na pytanie, ile w nim faryzeusza, Piłata, Marii Magdaleny, niewiernego Tomasza, zapierającego się Piotra, czekającego łaski paralityka; ile w nim ślepoty, głuchoty, zatwardziałości serca, chciwości, zdrady.
Jak rzekł Piotr Piecha - krakowski aktor i reżyser monumentalnego spektaklu Misterium Męki Pańskiej, cytując głosy krakowian: - Nowy Targ gra misterium. A misterium pasyjne to współprzeżywanie, współtworzenie, współmyślenie. Jego cecha to fenomen uczestnictwa. Świadczy o tym nie tylko ofiarność ponad 100-osobowego zespołu aktorów (w bardzo różnym wieku - od dziecięcego po dojrzały) uczęszczającego na próby od stycznia, ale i frekwencja, bowiem organizatorzy pod wodzą inicjatora misteryjnych widowisk, ks. Sławomira Kowalskiego z parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa, musieli tego roku przyjąć zamówienie na 10 spektakli. Potężna grupa zwalnia się z pracy i ze szkoły, odkłada studenckie obowiązki, poświęca swój "domowy" czas, żeby odpowiedzieć na to zapotrzebowanie, żeby nowotarską pasję mogło obejrzeć kilka tysięcy osób. Nic też dziwnego, że o misteryjnym widowisku głośno w całej archidiecezji, że w realizację tego przedsięwzięcia włączyło się Katolickie Centrum Kultury w Krakowie. Prócz aktorów, którzy współtworzą spektakl swoimi pomysłami, interpretacjami, inwencją - spektakl angażuje liczne grono wolontariuszy trudzących się przy obsłudze - na zapleczu sceny, w szatniach, przy charakteryzacji, rekwizytach, puszkach na datki, przyciąga też darczyńców i ludzi dobrej woli. Misterium nie jest ofertą profesjonalnej estrady - jest rzeczą stworzoną przez lokalną społeczność i krzepiącą międzyludzkie więzi, jest potrzebą i darem jednych dla drugich.
Machina przygotowań ruszyła już w styczniu, żeby współprzeżywanie pasji, poruszenie serc i sumień stało się udziałem szerokiej rzeszy już na początku Wielkiego Postu. Co więcej - misteryjne widowiska dały impuls do odrodzenia się w mieście amatorskiego, obywatelskiego ruchu teatralnego, który swymi korzeniami sięga lat międzywojennych.
Ks. Sławomir Kowalski z parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa, który przed pięciu laty z grupą młodzieży zainicjował pasyjne widowiska, tym razem powiadomił aktorów o zapotrzebowaniu na... dziesięć spektakli. W tym dwa, dla młodzieży szkolnej, mają się odbyć w godzinach przedpołudniowych.
Z roku na rok coraz bogatsza, bardziej dopracowana jest oprawa kostiumowa widowiska, coraz bardziej charakterystyczna (nie tracąc swej symbolicznej wielofunkcyjności) staje się scenografia. Grób jest zarazem wzgórzem Golgoty, skałą zbawienia, fundamentem Piotrowej łodzi, która płynie już przez dwa tysiąclecia.
Piąte z kolei, a trzecie widowisko, które na swoim reżyserskim zamyśle budował Piotr Piecha, jest dopełnieniem tryptyku. Przed dwoma laty bowiem, pierwszą jego częścią stało się "Z martych powstanie", w ubiegłym roku spektakl zgłębiał myśl zawartą w słowach "Wstanę i pójdę", teraz, przyjmując tytuł "Pójdź za Mną", stał się próbą odpowiedzi na pytanie, co znaczy pójść za Chrystusem, naśladować Go.
- Jest to wskazanie na Jezusa - nie tylko wjeżdżającego w glorii na osiołku, nie tylko Syna Bożego, który ma władzę nad demonami ciemności; ale też Chrystusa wzgardzonego, cierpiącego, skazanego na śmierć krzyżową, o którym Piłat mówi "Oto Człowiek" - tłumaczył aktor i reżyser. - Staram się, aby misterium było jak największym przeżyciem modlitewnym. "Pójdź za Mną" to wezwanie do ciągłego podejmowania trudu.
Literacką formę nadał scenariuszowi miejscowy nauczyciel Stanisław Mertens, sięgając do tekstów Ewangelii, ale i do literatury pasyjnej. Część scen była widzom znana z ubiegłorocznego spektaklu, bo dobrze wpasowały się w ideę misterium, inne rzucały światło na wybrane wątki historii zbawienia, akcentując wezwanie, zaproszenie Chrystusa do podążania Jego śladem. Znalazły się tam również odniesienia do osoby i dzieła papieża Polaka: w słynnym "Totus Tuus", w cytatach z Jana Pawła II, w roli, jaką przy przekazywaniu władzy apostołom spełniała darowana kiedyś papieska stuła, nawet w świetle, które moment najwyższego cierpienia oblewa wpierw szkarłatnym, potem żółtym blaskiem. Świetną reżyserską innowacją było wprowadzenie równoległych planów akcji - w tym samym czasie odbywa się bowiem na scenie Ostatnia Wieczerza i żydowska starszyzna knuje spisek na życie tego, który przyszedł świadczyć o prawdzie.
Wojciech Polak w roli Jezusa chciał ukazać duchową naturę Syna Bożego, powagę jego dzieła, bezmiar cierpienia, ale też ludzki ból kogoś wyszydzanego, wzgardzonego, skazanego niesprawiedliwie. Do głębi porusza widzów wiele mocnych, dobrych aktorsko scen - jak żarliwe nawoływanie Jana Chrzciciela, skrucha Piotra, wypędzenie złego ducha z opętanego Genezareńczyka, spotkanie z Magdaleną, powołanie Mateusza celnika, modlitwa w Ogrójcu, walka szatana z pamięcią Chrystusowych słów w głowie Judasza, napaść na wieczernik, zajadłość tłumu i oskarżającej rady, dyskurs Annasza i Kajfasza, rozmowa z łotrami, chwila krzyżowej śmierci, boleść Matki nad ciałem Syna, świetlisty moment zmartwychwstania i monolog "złamanego rabbiego Judy".
Tak część apostołów, jak i wszyscy Cyrenejczycy powoływani byli spośród widzów, przez widownię wiodła też Droga Krzyżowa. Podczas gdy grono uczonych w Piśmie nie mogło pojąć prostych słów Mesjasza i pójść za Nim. Równie ciekawie były przy tym poprowadzone indywidualne role, jak z dramatycznym nerwem rozegrane sceny zbiorowe. Trudno też o coś bardziej wzruszającego niż z pozoru statyczna scena wypowiadania przez niewiasty proroctwa z Księgi Izajasza nad umęczonym, przygniecionym ciężarem krzyża Chrystusem. W pamięci musiało zostać widzom nie tylko wielokroć powtarzane zaproszenie "Pójdź za mną!...", lecz i zdziwienie Jana, gdy wykrzyknął: "...a Ty przychodzisz do mnie?!".
Na sobotni, premierowy spektakl przyjechał do Nowego Targu Honorowy Obywatel Miasta - kardynał Franciszek Macharski. Z tym serdecznym gościem głośniej brzmiała "Barka" śpiewana w finale coraz ogromniejszego spektaklu.
(ASZ)
"Dziennik Polski" 2006-03-13
Autor: ab