Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Co w Grelu piszczy

Nielegalna zastawka

Treść

Wczoraj informowaliśmy o burzliwej dyskusji na forum nowotarskiej rady, spowodowanej kontrolą w Nowotarskich Zakładach Skórzanych "Garbarnia" na Grelu i zaognieniem sprawy w okresie kampanii wyborczej. Współwłaściciel zakładu, Andrzej Rajski, jest bowiem kontrkandydatem obecnego burmistrza Marka Fryźlewicza. Dziś - chronologia całej sprawy, opinie i wyniki badań. Kontrola była przeprowadzona 19 października, a czynili to wspólnie przedstawiciele Państwowej Straży Rybackiej, Straży Miejskiej, kierownik referatu ochrony środowiska w Urzędzie Miasta i wiceprezes ds. ochrony wód Koła Polskiego Związku Wędkarskiego Nr 17 w Nowym Targu - Wyglądało to fatalnie - mówi ten ostatni, wiceprezes Adam Maj. - Potok Grel jest ogromnie zanieczyszczony. Tuż przy zakładzie była zrobiona zastawka z drzewa i folii, mały stan wody w potoku świadczył o poborze. Na tej posesji znajdują się dwie studnie. Kiedy nakazaliśmy odsunięcie zastawki kierującej prawie cały potok do studni - woda z nich spłynęła. Odpowiedzialni za zakład twierdzili, że są to studnie awaryjne. Po stwierdzeniu zrzutu do potoku przez rurę znajdującą się w rogu placu też tłumaczyli, że są to wody opadowe. Rura również została usunięta, a zakład został ukarany 500-złotowym mandatem. - Ponieważ brzeg potoku był zanieczyszczony, a znajdowały się tam węże - nasuwało to podejrzenie o odprowadzaniu nieczystości. Powyżej garbarni w korycie było już czyściej, a najbardziej zabrudzony odcinek to ten od garbarni do Czarnego Dunajca - kontynuuje wiceprezes ds. ochrony wód Koła Polskiego Związku Wędkarskiego nr 17 w Nowym Targu To stwierdzili kontrolujący 19 października, lecz sygnały o uciążliwości zakładu na Grelu dla sąsiedztwa napływały znacznie wcześniej, bo od 2004 roku. Okoliczni mieszkańcy skarżyli się wtedy na emisję zanieczyszczeń z 20-metrowego komina garbarni. Miasto co prawda nie ma kompetencji w zakresie emisji do atmosfery, ale wymusiło zainstalowanie osadnika dla frakcji stałych, w tym przypadku trocin, które służą za materiał opałowy. 18 lipca skargę na zakład złożyło w urzędzie czterech mieszkańców ul. Grel. W efekcie tej skargi burmistrz zwrócił się do Wojewódzkiej Inspekcji Ochrony Środowiska o skontrolowanie garbarni. Inspektorzy WIOŚ przeprowadzili kontrole 11 i 17 sierpnia, a rekontrolę 19 września. W sporządzonym po tych kontrolach protokole czytamy m.in.: Ze względu na łączną moc kotłów i wytwornicy pary, właściciel zakładu nie jest obowiązany posiadać pozwolenia na wprowadzanie gazów i pyłów do powietrza, nie jest także wymagane zgłoszenie instalacji do właściwego organu ochrony środowiska. (...) Emisja technologiczna występuje głównie w procesie odtłuszczania skór (czterochloroetylen). Zanieczyszczenia odprowadzane są emitorem o wysokości 20 metrów wspólnym ze źródłami emisji energetycznej. Nie przedstawiono aktualnego pozwolenia na emisję dla części technologicznej zakładu. Przedstawiono natomiast wniosek Nowotarskich Zakładów Skórzanych "Garbarnia" z 6.09.2004 r. o udzielenie pozwolenia na odprowadzanie zanieczyszczeń do powietrza. W załączeniu do wniosku przedstawiono analizę zanieczyszczeń zakładu. Do dnia kontroli wniosek nie został przez Starostwo rozpatrzony. Jedyna stwierdzona przez inspektorów WIOŚ nieprawidłowość w zakładzie na Grelu to "brak opłat za korzystanie ze środowiska tytułem emisji zanieczyszczeń z procesów technologicznych", przy czym, jak wyjaśnia przedstawiciel właścicieli zakładu Wojciech Rajski - praktycznie chodzi tylko o brak deklaracji dotyczącej wielkości emisji, gdyż w tym przypadku opłaty nie obowiązują. Skarżący się mieszkańcy Grela - jak też interweniujący burmistrz - zostali powiadomieni o wynikach kontroli. Reakcją burmistrza na taki optymizm inspektorów był wpierw telefon do wojewódzkiego inspektora ochrony środowiska, potem - wystąpienie na piśmie. Tamże czytamy m.in.: (...) jestem zdumiony stwierdzeniem, że zakład posiada wszelkie uregulowania formalno-prawne w zakresie gospodarki odpadami i gospodarki ściekowej, kiedy w tej ostatniej kwestii jest to nieprawdziwe stwierdzenie. Zakład o tak dużej produkcji nie posiada podczyszczalni wymaganej Rozporządzeniem Ministra Infrastruktury z 14 lipca 2006 (...) ani też nie posiada pozwolenia wodno-prawnego na wprowadzanie do urządzeń kanalizacyjnych ścieków przemysłowych zawierających substancje szczególnie szkodliwe, wymaganego na podstawie Ustawy Prawo Wodne. (...) Przeprowadzone kontrole przez służby Miejskiego Zakładu Wodociągów Kanalizacji oraz pracowników Urzędu Miasta w Nowotarskich zakalcach Skórzanych "Garbarnia" s.c. przy ul. Grel 61, a w szczególności ta z 28.03.2006 r., potwierdziły przekroczenia dopuszczalnych wartości zanieczyszczeń w ściekach wprowadzanych do kanalizacji i tak w zakresie badania chromu ogólnego przekroczenie wyniosło 180 procent, w przypadku ChZT przekroczenie wyniosło 680 procent, zaś w przypadku BZT5 przekroczenie wyniosło 400 procent. W tej sytuacji nie do przyjęcia jest argumentacja, że zakład działa od 1932 r., a brak miejscowego planu uniemożliwia określenie prawidłowości jego lokalizacji, bo przecież obowiązujący miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego dawał wystarczające wskazówki, że warunkiem utrzymania zakładu jest spełnienie określonych norm i uzyskanie pozytywnych opinii od kompetentnych służb ochrony środowiska. Puenta tego wystąpienia: Bez pomocy i skutecznego współdziałania służb państwowych, Gmina sama nie jest w stanie uzdrowić gospodarki ściekowej na terenie Nowego Targu i nadal koszty tej nieprawidłowo prowadzonej działalności rozkładają się na wszystkich mieszkańców naszego miasta - brzmi jak wyrzut pod adresem Wojewódzkiej Inspekcji Ochrony Środowiska, która na razie nie spełnia społecznych oczekiwań - ani w walce ze zrzutami chromowych ścieków, ani w zahamowaniu degradacji potoku Biały Dunajec w górnym jego biegu. Równoległe do kontroli przeprowadzanych (głównie przez MZWiK) w zakładach garbarskich na terenie miasta (nie tylko w tym jednym na Grelu), władze organizowały spotkania z przedstawicielami branży, poświęcone rozwiązaniu problemu ścieków chromowych. W tym jednym wszakże przypadku sprawę uczynił drażliwą wyborczy kontekst. Wojciech Rajski, jako reprezentant "Garbarni", tłumaczy, że stwierdzone w marcu przekroczenia były incydentalne i wyniknęły ze specyfiki cyklu produkcyjnego, a cała historia została nagłośniona akurat w czasie kampanii, podczas gdy wiele kontroli przeprowadzonych w całej dekadzie prowadzenia zakładu przez obecnych właścicieli nie przyniosło stwierdzenia większych uchybień. Jako krzywdzące właściciele "Garbarni" odebrali zaliczenie ich w poczet tych, którzy nie próbują rozwiązać problemu ścieków chromowych, skoro już w czerwcu zgłosili Urzędowi Miasta zamiar budowy wymaganej podczyszczalni, występując o warunki zabudowy i zagospodarowania terenu, a dotąd ich nie otrzymali. 12 września doręczono im tylko zawiadomienie o wszczęciu postępowania administracyjnego. Nie przeczą istnieniu rury odprowadzającej wody powierzchniowe z placu do sąsiedniego cieku, ale to odwodnienie działki - na polecenie Straży Miejskiej, która ukarała ich też mandatem za nieład na placu - jest już zlikwidowane. Stanowczo natomiast przeczą, by przez 10 lat, odkąd uruchomili produkcję w obiektach dzierżawionych, korzystali z zastawki na potoku i nielegalnie podbierali wodę. Twierdzą, że cała woda używana w procesach technologicznych idzie z miejskiej sieci, przez urządzenia pomiarowe. Poprzednicy natomiast - nie mając innego zasilania - mogli czerpać z potoku, bo instalacja wodna została wykonana dopiero przed dziesięcioma laty. Umowy na dostawę wody i odbiór ścieków zawarto w 1996 r., a za "incydentalne" przekroczenie norm w marcu br. zakład płacił MZWiK-owi podwyższone stawki przy odbiorze ścieków "ogólnych". Bo ścieki chromowe są gromadzone w szczelnym zbiorniku i odwożone na osobną linię w oczyszczalni. Również z podejrzeniem zrzutu ścieków do potoku, jak twierdzą, nie spotkali się przez 10 lat, dopiero teraz, przed wyborami. Ze względu na interwencje sąsiadów, na 20-metrowym kominie najpierw zamontowano osadnik, potem filtr, lecz nawet to ich nie satysfakcjonowało. Ostatnio zgodzili się jednak, by dotychczasowy kocioł zastąpił piec na ekogroszek. Udowodnienie "Garbarni" najcięższego zarzutu - nielegalnego poboru wody poza urządzeniami pomiarowymi - jest rolą MZWiK-u. W innych kwestiach - muszą się wypowiedzieć kompetentne organy. Na dowód, że przekroczenia norm w ściekach odprowadzanych do kanalizacji sanitarnej przez Nowotarskie Zakłady Skórzane, bynajmniej nie są incydentalne, Miejski Zakład Wodociągów i Kanalizacji przedkłada teraz wyniki badań prób pobranych w studzience rewizyjnej - w obecności przedstawiciela "Garbarni" z 7 kwietnia br. i najświeższe - z 17 października. W kwietniu ilość chromu wynosiła 2,8 miligrama na decymetr sześcienny (przy normie 1), wskaźnik ChZT (chemiczne zapotrzebowanie tlenu) był przekroczony prawie 8-krotnie, a wskaźnik BZT (biologiczne zapotrzebowanie tlenu) - ponad 5-krotnie. Wypływ ścieków odnotowano "duży, ciągły". Przed dziewięcioma dniami natomiast ilość chromu wynosiła 1,33, dopuszczalna ilość zawiesiny przekroczona była 15-krotnie, a wskaźnik ChZT - 8,5-krotnie. Świadczy to o dużym stężeniu chemikaliów w ściekach "ogólnych". (ASZ), "Dziennik Polski" 2006-10-26

Autor: ea