Czy powstanie kąpielisko termalne
Treść
Wędrówki niecodzienne. Po słowackiej stronie, ale na polskich gruntach.
45 hektarów ziemi po słowackiej stronie kupiła gmina czorsztyńska! - To jest chyba jedyna gmina w Polsce, która ma użytkowane grunty na Słowacji - mówi Stanisław Chmiel, przedstawiciel zarządu Spółki dla Zagospodarowania Wspólnoty Wiejskiej, działającej na terenie Sromowiec Wyżnych. Jeśli okaże się, że są tam wody termalne, powstanie kapielisko - po słowackiej stronie, ale na gruntach polskich.
Po jednej stronie Dunajca leżą Sromowce Wyżne, a po słowackiej - Łysa nad Dunajcem, choć w Sromowcach nikt inaczej nie powie jak Golembark. Skąd ta nazwa? Od Kalembergu, czyli Łysej Góry, osady zasiedlonej za panowania cesarza Józefa II luteranami wirtemberskimi. Golembark, jak i leżące niedaleko wówczas Szwaby były najmłodszą wsią (XVIII w.) po tej stronie Dunajca. Dziś niewielki Golembark administracyjnie połączony jest ze Spiską Starą Wsią.
Za czasów austro-węgierskich sromowianie bez przeszkód nabywali tu ziemie należące do folwarku Czerwonego Klasztoru. Dominująca nad Golembarkiem Malinowa Góra (632 m n.p.m.) jest praktycznie cała własnością mieszkańców Sromowiec Wyżnych. Nad samym Dunajcem mieli pastwiska, jeszcze do niedawna intensywnie wypasane. W miejscu, gdzie Dunajec jest najpłytszy było przejście - stoją jeszcze budki strażnicze, chroniące przed deszczem pograniczników, których zadaniem było... odprawianie krów. Liczyli, ile idzie w jedną stronę i ile wraca. To były całe urzędowe formalności, związane z ich odprawą - wspominają sromowianie. Przed sezonem wypasowym krowy były badane i szczepione, oglądali je słowaccy i polscy weterynarze, wystawiali świadectwa, bez których krowa przez granicę przejść nie mogła. Dziś rolnicy nie hodują już takich ilości krów, by trzeba było użytkować pastwiska po drugiej stronie rzeki, przestali więc korzystać z tego przejścia.
- A tam jest ok. 45 ha pastwisk - to są grunty jeszcze z czasów austro-węgierskich, które były zapisane na gminę Sromowce Wyżne - wyjaśnia Stanisław Chmiel, przedstawiciel zarządu Spółki dla Zagospodarowania Wspólnoty Wiejskiej, działającej na terenie Sromowiec. Spółka ta powstała w 1964 r. decyzją Powiatowej Rady Narodowej w Nowym Targu i dalej funkcjonuje, tylko że krowy już na pastwiskach się nie pasą. Od mniej więcej 1999 r. co roku pastwiska po naszej stronie są systematycznie zalesiane przy doradztwie i pomocy pracowników Pienińskiego Parku Narodowego. Sadzi się rocznie ok. 3-4 tys. sadzonek, a niedługo akcja zalesiania pastwisk się skończy. - Na razie nikt nie myśli o tym, że tu wyrośnie las. Chodzi nam o to, żeby krzaki, ciernie i osty nie zagłuszyły pastwisk. Ten kawałek dojazdu do przystani flisackiej, gdzie jedzie tyle ludzi powinien jakoś wyglądać - mówi Stanisław Chmiel. - Chcemy to zagospodarować, nie rozważając na razie, co z tego będzie.
W sprawie gruntów na Słowacji jeździli sromowianie aż do urzędów w Kieżmarku i Starej Lubowli. Zarząd spółki został upoważniony na zebraniu wiejskim do uregulowania własności tych ziem. Do Kieżmarku jeździł m.in. Stanisław Chmiel. - Z początku były problemy, bo myśmy chcieli zapisać pastwiska na wieś. Skoro w dokumentach w Kieżmarku - jeszcze z czasów austro-węgierskich z lat 1907-13 - figuruje gmina Sromowce Wyżne, to chcieliśmy na nią zapisać, ale według prawa nie było to możliwe, bo wieś nie posiada osobowości prawnej - mówi pan Stanisław. - Później chcieliśmy przepisać na spółkę, która legalnie funkcjonuje we wsi, lecz się nie dało. Potem nam doradzono, że po upadłości Drustva mamy pierwszeństwo pierwokupu działki, której połowa była słowacka, a druga połowa gminy Sromowce Wyżne i spółka kupiła 0,5 ha gruntu na Słowacji, też to nie pomogło. Widzieliśmy, że nie przeskoczymy problemów, bo na każdym spotkaniu strona słowacka przedstawiała inne informacje. Zwróciliśmy się do Ministerstwa Spraw Zagranicznych i Ministerstwa Rolnictwa za pośrednictwem urzędu gminy i dopiero, jak uruchomieni zostali pełnomocnicy do współpracy przygranicznej, ruszyliśmy ze sprawą.
Właścicielem tych 45 ha została w końcu gmina czorsztyńska! - To jest chyba jedyna gmina w Polsce, która ma użytkowane grunty na Słowacji - śmieje się Stanisław Chmiel. - Włodarze gminy przekazali te grunta we władanie wsi. Ostatnio był zapłacony podatek za grunta, które gmina przejęła, ale wieś zadeklarowała zwrot tych kosztów.
Zupełnie niespodziewanie pojawiła się następna możliwość współdziałania ze stroną słowacką - rozważa się rozwinięcie współpracy przygranicznej przy budowie... kąpielisk termalnych. - Wieś już zaakceptowała ten pomysł i w tej chwili prowadzimy rozmowy ze Słowakami. Baseny byłyby po stronie słowackiej, ale na gruntach polskich - mówi Stanisław Chmiel. - Myśmy już sprawdzali w urzędach w Spiskiej Starej Wsi i te grunta są w planie zagospodarowania przestrzennego przewidziane na rekreację i nie ma potrzeby wprowadzać punktowych zmian. Teraz jedynie chodzi o zbadanie, czy są tam wody termalne, a to mogą potwierdzić odwierty. Może się okazać, że gorącej wody nie będzie, tylko ciepłe powietrze wyjdzie, bo i takie głosy po stronie słowackiej można usłyszeć.
Szykuje się wręcz rewolucja w terenie, jeżeli odwierty potwierdziłyby pod ziemią wody termalne. Teraz już nikt z samego rolnictwa - jak mówią w Sromowcach - nie wyżyje, dodatkowego dochodu szuka się w turystyce. Trochę z zazdrością patrzą, jak przez przejście Niedzica-Łysa nad Dunajcem jeżdżą rodacy do kąpielisk termalnych w takich miejscowościach jak: Poprad, Vrbov, Wyżnie Rużbachy, a tak byłyby tuż za miedzą. Pan Stanisław snuje nawet plany budowy nowej kładki, bo przejście turystyczne we wsi już dawno istnieje: - U nas podobnie jak w Sromowcach Niżnych przez wodę można przechodzić, z tą różnicą, że tamto przejście było czynne w lecie aż do końca października, to u nas czynne jest cały rok, ale nikt nie przekraczał tędy granicy.
Ani gminy, ani mieszkańców wsi nie stać na sfinansowanie takiego zamierzenia, jak budowa kąpielisk, ale są przedsiębiorcy, którzy zainwestują środki, jeśli tylko odwierty potwierdzą obecność wód termalnych. Ziemie te ciągną się po stronie słowackiej od Spiskiej Starej Wsi do granicy Majerów, praktycznie do wysokości naszej przystani flisackiej. Na dawnych pastwiskach sromowian powstaną baseny z wodą termalną, na gruntach Malinowej Góry pensjonaty... Dziś pomarzmy, jutro może to stać się realne.
Tekst i fot. RYSZARD M. REMISZEWSKI
Autor: ea