Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Dylematy współczesności

Treść

W Łopusznej jak co roku odbyły się w miniony weekend "Wypominki Tischnerowskie". Spotkanie rozpoczęło się od złożenia kwiatów na grobie ks. prof. Józefa Tischnera, a następnie przeprowadzono debatę pod hasłem "Co powiedziałby nam dzisiaj ksiądz profesor". Prowadził ją Piotr Mucharski z "Tygodnika Powszechengo". Wspominki służą odpamiętywaniu - dobra i mądrości doświadczonych, zaczerpniętych od innych. A "Wypominki Tischnerowskie" służą czemuś więcej - żeby idąc śladami kapłana i filozofa, pomyśleć "do przodu", spróbować jego oczyma spojrzeć na otaczającą rzeczywistość, sformułować dylematy współczesności i zmierzyć się z nimi odważnie, ale z Ewangelią w sercu i z historycznym doświadczeniem w pamięci. Łopuszna to miejsce, gdzie za sprawą Jegomościa oraz jego gości "światowa" mądrość spotykała się wielekroć z mądrością góralską i obie na tym zyskiwały. Bo kto powiedział, że profesor teologii, tuz publicystyki, artysta, socjolog - nie może się czegoś nauczyć w zetknięciu z wiarą, prostotą, godnością, ale i pokorą "filozofów" spod Tatr, Turbacza, Babiej Góry, mocno przećwiczonych w szkole życia, w trudnych warunkach bytowania? Tego roku czwarty raz do wsi księdza profesora zjechały tęgie głowy i niepowszednie osobowości pracujące wokół Tischnerowskiej myśli, żeby się zastanowić nad tym, co On powiedziałby nam dzisiaj. Dziejowe wypadki, społeczne procesy, pytania o oblicze Kościoła zmuszają bowiem do szukania nowych odpowiedzi, podpowiedzi, impulsów. Do dysputy za stołem w sali Gminnego Ośrodka Kultury, wypełnionej przyjaciółmi, rodziną, miejscowymi i przyjezdnymi zasiedli Jacek Żakowski, Wojciech Bonowicz, Stanisław Obirek. Rozmowę prowadził Piotr Mucharski z "Tygodnika Powszechnego", wciągając w nią i innych: Krzysztofa Kozłowskiego, Jana Borkowskiego, Adama Szostkiewicza, Witolda Beresia. Poniżej - złapane w locie zdania z ich wypowiedzi. O słuchaniu Jacek Żakowski: - Gdyby go nie tylko kochali, ale słuchali, może "homo sovieticus" zechciałby coś przyjąć i przestałby być "homo sovieticusem". O różnicach i solidarności sumień Wojciech Bonowicz: - Spośród darów, które miał, ten był chyba najważniejszy - mówił rzeczy trudne, ale w sposób, który nie przygniata, prostym, obrazowym językiem np. w "Kazaniach spod Turbacza": "(...) zawsze to ťrazemŤ rozbija się o mur podejrzliwości". Nie miał złudzeń, że demokracja prowadzi do pluralizmu. Tymczasem my wciąż nie zaakceptowaliśmy różnicy zdań. U nas naturalną reakcją na różnice jest obrażanie się. Nie przyjęliśmy różnicy jako czegoś twórczego. (...) Czy jesteśmy zdolni w imię solidarności do przekraczania jakiegoś interesu, np. narodowego - czy Palestyńczyk weźmie do samochodu rannego Żyda i zawiezie go do szpitala? "Jeśli chcesz, możesz" - te słowa z Ewangelii ks. Tischner bardzo często cytował. W "Etyce solidarności" napisał: "Najgłębsza solidarność jest solidarnością sumień". Ale etos solidarności jest etosem trudnym. O pracy Jacek Żakowski: - Tischner podjął próbę zrozumienia pracy nie filozoficznie, a cywilizacyjnie. Uprzedzał, że coraz mniej pracy będzie potrzebne, żeby wyprodukować to samo i musimy być na to przygotowani. Pisząc "Metamorfozy pracy" odkrywał nową chorobę polskiej pracy - jeszcze nie nazwaną. O Kościele szukającym Stanisław Obirek: - Znany był z tego, że nie wszyscy go kochali, zwłaszcza w Kościele... Wobec Kościoła był często żartobliwy, ale "Ksiądz na manowcach" to Tischner poważny. Jeśli "chrześcijaństwo" jest tym, co dopiero jest przed nami", to poszukiwanie tożsamości w Kościele będzie się odbywało przez odkrywanie podobieństw. Nagle ktoś drugi - ateista, Żyd, muzułmanin - staje się szansą, żeby mi coś powiedział o mnie. To jest Kościół szukający swojej tożsamości w dialogu, w zaciekawieniu innymi. Rachunek sumienia powinien się zaczynać od: nie bądź aż takim moralistą, przyjrzyj się sobie. Równowaga między umysłem a sercem, rozumem a wiarą to dwa skrzydła. Tajemnice wiary nie zabijają rozumu, lecz go uskrzydlają. Patrząc na nasze sprawy - również kościelne - myślę, że trochę żartobliwie rzekłby coś o teologii, w której Pan Bóg powinien mieć trochę do powiedzenia - nie tylko teologowie. (...) To, że chrześcijaństwo jest przed nami, oznacza, że jesteśmy krajem pogańskim. Surowa diagnoza, ale nie ponura. Czego by nie powiedział Krzysztof Kozłowski: - Nie wiem, co by Tischner powiedział, ale chyba wiem, czego by nie powiedział. Przez szacunek dla człowieka chciał wiedzieć, co myśli i czego potrzebuje. Nie wykrzykiwałby, nie potępiał, nie gorszył się. On nie przeżywał fascynacji złem, ale naprawdę interesował się człowiekiem zagubionym, z mgłą przed oczami. Radował go każdy krok do przodu. Ale bardzo nie lubił ludzi myślących stereotypami. Wymagał od człowieka, od społeczeństwa, żeby czasem spojrzeć sobie w oczy i powiedzieć "głupstwa gadasz". * * * Czwarte "Wypominki" były nie tylko sposobnością do burzy mózgów - bez gwałtowniejszych wyładowań, ale też do zaprezentowania filmowej twórczości Artura "Barona" Więcka i Witolda Beresia, którzy pracują teraz nad dużą, biograficzną koprodukcją "Spotkanie z Tischnerem", jak również do zanurzenia się w góralszczyźnie. Drugiego dnia, akurat w Święto Niepodległości, kazanie podczas mszy w kościółku Świętej Trójcy głosił ks. Władysław Zązel, obchodzący 40-lecie kapłaństwa. Tekst i fot. ANNA SZOPIŃSKA "Dziennik Polski" 2007-11-14

Autor: wa