Giną prywatne lasy
Treść
- Niedługo w Gorcach zamiast lasów będą lotniska! - mówi sołtys Rdzawki Stanisław Kwak. - Kornik atakuje nasze lasy prywatne. To tragedia. Jestem co tydzień w swoim lesie i widzę, co się dzieje: ludzie masowo usuwają zarażone drzewa. Dokąd można tak je wycinać? Sołtys jest poważnie zaniepokojony stanem lasów w gminie i jej okolicach. - To bardzo duży i poważny problem. Mam kontakt z innymi sołtysami i wiem, że ta sprawa nie dotyczy tylko naszego terenu. Kwak twierdzi, że państwowe lasy są zadbane, a prywatne niszczeją. Dawniej zakładano pułapki na korniki, a drzew na opał trzeba było dosłownie szukać - teraz usychają nagminnie. - Kornik przechodzi w zastraszającym tempie z drzewa na drzewo, w Gorcach wymierają całe lasy świerkowe. One giną w oczach! Co tydzień jestem w lesie i prowadzę obserwacje. Wyniki są przerażające! Dokąd można wycinać drzewa? W końcu zabraknie nam powietrza... Właściciele lasów walczą, jak mogą, z tą plagą, niestety, nie wiedzą, jakie środki chemiczne mogą dodatkowo zastosować, a w nadleśnictwie wciąż słyszą rady, żeby zarażone drzewa ścinać... - Jeszcze nikt nie wymyślił innej metody na kornika jak usuwanie zarażonych drzewostanów - wyjaśnia zastępca nadleśniczego Nadleśnictwa Nowy Targ Andrzej Głodkiewicz. Ważne jest jednak, aby właściciele lasów robili to w odpowiednim terminie, ani za wcześnie - bo wówczas dorosłe osobniki przeniosą się na sąsiednie drzewa i tam złożą jaja - ani za późno, kiedy szkodniki są w fazie opuszczania drzew. - My zarażone drzewa wycinamy, gdy larwy zaczynają się rozwijać. Lasy państwowe są, owszem, w znacznie lepszym stanie od prywatnych, ale w nich nad stanem drzew czuwa leśniczy i są wycinane w dokładnie wyznaczonym terminie. W lasach prywatnych nie możemy sobie dać rady z egzekwowaniem terminowości przeprowadzania tego zabiegu. - Nieprawdą jest, że nasze lasy były chemicznie opryskiwane. Nasze nadleśnictwo jest w obszarze źródlisk - zapewnia Głodkiewicz. W takim terenie nie wolno stosować ani środków chemicznych, ani nawozów. Właściciele prywatnych lasów podejrzewający, że LP stosowały opryski, najpewniej zabiegi te pomylili z pułapkami feromonowymi, które służą do określana stopnia rozwoju tego owada, a tym samym kontroli jego liczebności w lesie. Problem korników jest znany od Sudetów aż po Bieszczady. Szczególnie daje się we znaki w tym roku. Dlaczego? Powodem są zmiany klimatyczne oraz coraz częstsze wichury, powodujące wywroty i wiatrołomy. Kornik atakuje bowiem najsłabsze drzewa. - W tym roku jest dużo korników, bo była zarówno łagodna zima, jak i sprzyjające im lato. Jak będzie za rok? Przypuszczam, że nie lepiej... - uważa zastępca nadleśniczego. (BES) "Dziennik Polski" 2007-10-04
Autor: wa