Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Gra o "fundusz"

Treść

Związkowcy z likwidowanego Dziecięcego Szpitala Uzdrowiskowo-Rehabilitacyjnego Rodziny Kolejowej im. A. Piłsudskiej w Rabce-Zdroju twierdzą, iż likwidator nie zechciał rozdysponować pośród pracowników ok. 32 tys. zł z Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych.

- Te pieniądze miały być dla osób w ciężkiej sytuacji - twierdzą związkowcy. Likwidator jednak zapewnia, że pracownicy otrzymali już bony świąteczne i wszystko, co było możliwe do wypłacenia. - Szedłem im na rękę, ale związkowcy chcieli, aby w jeden dzień rozdysponować ponad 30 tys. zł z funduszu socjalnego - wyjaśnia likwidator.

Związkowcy dowodzą z kolei, iż owe sporne 32 tys. zł miały być bezspornie przeznaczone dla pracowników zgodnie z zawartym z likwidatorem 21 grudnia ub.r. porozumieniem.

- Ustaliliśmy wówczas, że 21 tys. zł z ponad 50 tys. zł z funduszu socjalnego zostanie przeznaczone na bony świąteczne. Gdyby miały one bowiem większą wartość, musiałby zostać rozpisany przetarg, a sama procedura trwałaby aż 30 dni. Wyjaśniają też, że zgodnie z jedynym zresztą podpisanym z likwidatorem porozumieniem, pozostała kwota, czyli nieco ponad 32 tys. zł miała zostać przekazana na pomoc rzeczową dla pracowników będących z ciężkiej sytuacji materialnej. - To wszystko było wyraźnie zapisane w tym porozumieniu. To likwidator się z tych zapisów nie wywiązał - mówi Beata Stolarczyk, prezes zakładowej organizacji związkowej kolejarzy Małopolski. Jak wyjaśniają związkowcy: z NSSZ "S", związku zawodowego pielęgniarek i położnych oraz związku kolejarzy, negocjacje w tej sprawie trwały już od początku rozpoczęcia procesu likwidacyjnego zakładu, na co mają oni dokumenty. - W zawartym porozumieniu zresztą wyraźnie zapisano, że zostało ono podpisane po kilkutygodniowych negocjacjach trwających od 3 listopada, właśnie w sprawie zakładowego funduszu socjalnego - wyjaśnia Beata Stolarczyk. Z kolei likwidator Kazimierz Wapiennik twierdzi, iż pracownikom wypłaca on zgodnie z prawem wszelkie odszkodowania, odprawy, ekwiwalenty za czas np. urlopu i należności z ustawy "203".

Likwidator zwraca uwagę, iż według jego informacji związki zawodowe w likwidowanym "Lotosie" tak naprawdę to jednak nie istnieją... Dowodzi bowiem, że zgodnie z ustawą o związkach zawodowych komisja zakładowa, aby mogła istnieć, musi liczyć 10 członków będących pracownikami. Z tym tokiem rozumowania nie zgadzają się jednak związkowcy. Dowodzą, że związki mogą działać w swym zakładzie pracy nawet do pół roku bez swych "szefów". W tym zaś konkretnym przypadku - gdy likwidator zwolnił przewodniczących związków ze skróconym okresem wypowiedzenia - aż do dnia zaprzestania funkcjonowania zakładu, czyli 31 stycznia (wykreślenia go z rejestru placówek leczniczych). - NSZZ "S" wystąpił do mnie, aby nie potrącać im składek na związki z wynagrodzeń za grudzień - zapewnia jednak Kazimierz Wapiennik. Twierdzi, iż - jego zdaniem - świadczy to o tym, że sami związkowcy mają świadomość, że ich organizacje tak naprawdę już nie istnieją. Zdecydowanie takiemu rozumowaniu przeczą związkowcy. Wyjaśniają, że taką decyzję mógł podjąć zarząd każdych związków, a ten konkretny zrobił to tylko ze względu na okres rozliczeniowy. Okazuje się bowiem, że osoby, które otrzymały wcześniejszy termin wypowiedzenia i od początku roku nie pracują, pensje za grudzień otrzymały dopiero wczoraj (5 stycznia). Teoretycznie więc wszelkie rozliczenia zostałyby przesunięte na grudzień 2006 roku. Wówczas - jeśli nic się nie zmieni i zakład z końcem tego miesiąca zostanie zlikwidowany - związków zawodowych tak naprawdę to już nie będzie... - Ja jako prezes nie pisałam takiego pisma, bo uważam, że wszystkie wypłaty powinny zostać nam uregulowane do 31 stycznia, dlatego to nie my łamiemy prawo - wyjaśnia prezes związków zawodowych kolejarzy. Dodaje, iż sama miała się jedynie zwrócić do likwidatora o to, aby składki ze styczniowej wypłaty nie były ściągane z pensji, właśnie z tego samego powodu, dla którego zrobili to związkowcy NSZZ "S". - Zresztą to, czy składki są, czy nie są ściągane, nie świadczy wcale o bycie organizacji związkowej - zapewniają związkowcy. Wyjaśniają, że często osoby na urlopach wychowawczych składki płacą bądź symbolicznie lub są z nich całkowicie zwalniane. To zaś wcale nie znaczy, że do związków w tym czasie nie należą... (BES)

"Dziennik Polski" 2006-01-06

Autor: ab