Kampania marcowa
Treść
Szermierka na zarzuty, straszenie sądami, spekulowanie kandydatami - w Rabce na miesiąc przed referendum w sprawie odwołania burmistrza muskuły prężą zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy Antoniego Rapacza.
Marek Kalinowski
W rabczańskiej polityce „iskrzy” już od dłuższego czasu. Dotąd jednak oficjalnej kampanii nie rozpoczęli ani inicjatorzy referendum, ani odwoływany burmistrz. - Jesteśmy w fazie przygotowań. Będą spotkania, będą plakaty i ulotki - zapewnia Mieczysław Matusik, pełnomocnik komitetu społecznego, który zorganizował referendum.
Przeciwnicy burmistrza zamierzają w sposób bardziej syntetyczny sprecyzować zarzuty stawiane włodarzowi. Zostaną one zawarte w materiałach propagandowych, będą też wygłaszane podczas spotkań z wyborcami.
Jakie to zarzuty? - Niegospodarność, aroganckie sprawowanie władzy, niewypełnienie obietnic wyborczych, głównie tych dotyczących pozyskiwania ogromnych środków pozabudżetowych i wiele, wiele innych - wymienia jednym tchem pełnomocnik. -
Zapewne pojawią się jeszcze inne wątki. Właściwie to… już się pojawiają. O wszystkich będziemy skrupulatnie informować wyborców - podkreśla.
Matusik zdaje sobie sprawę, że o ewentualnym powodzeniu referendum zdecyduje frekwencja. Żeby za miesiąc mieszkańcy Rabki tłumnie ruszyli do urn, muszą znać dalsze zamierzenia komitetu, no i oczywiście kandydata na burmistrza.
Komitet rozważa udzielenie poparcia dwóm osobom. Jedną z nich jest Waldemar Zając, radny miejski, prezes miejscowego oddziału Związku Podhalan i najzagorzalszy krytyk Antoniego Rapacza.
Drugiej kandydatury pełnomocnik nie chce na razie ujawnić. - Tę informację podamy do publicznej wiadomości w przyszłym tygodniu - zapowiada.
W obozie burmistrza także nie widać gorączkowych przygotowań. - Referendum nie może mi przysłonić bardzo ważnych bieżących spraw samorządowych - twierdzi Antoni Rapacz. Również on zapowiada początek kampanii.
Burmistrz reaktywował już Rabczańskie Porozumienie Samorządowe - komitet, który poparł go podczas wyborów samorządowych dwa lata temu. Rapacz chciałby rywalizować ze swymi przeciwnikami na „konkretne argumenty”.
Marzy mu się kampania złożona z szeregu debat, podczas których mogłyby się wypowiedzieć obie strony.
Zarzuty stawiane przez komitet i zawarte w uzasadnieniu wniosku o zwołanie referendum Rapacz kwituje krótko: bezpodstawne kłamstwa.
Zapowiada też, że w najbliższych dniach do Sądu Okręgowego w Nowym Sączu trafi pozew przeciwko dziewiętnastu autorom wniosku.
Rapacz zamierza ich pozwać w trybie wyborczym. Od każdego z pozwanych będzie się domagał publicznych przeprosin i wpłaty 10 tysięcy złotych na cele charytatywne.
- Komitet przytoczył nieprawdziwe informacje. A co najśmieszniejsze, niektóre z użytych w uzasadnieniu argumentów mogą mnie nawet obronić. Nie można przecież mieć za złe burmistrzowi, że zrobił porządki w oświacie i pomocy społecznej, że zrealizował inicjatywę świętego Mikołaja - przekonuje.
Nie chce jednak prorokować na temat ewentualnych wyników głosowania. - Wiem, że choć wkładam wiele wysiłku w to, co robię, efekty nie każdemu się mogą podobać. Rabczańskie środowisko jest bardzo trudne. Tu wszystko się może zdarzyć - ocenia swoje szanse i zapowiada, że jeśli w wyniku referendum straci stanowisko, w najbliższych wyborach nie wystartuje.
- Nie wyobrażam sobie kandydowania w sytuacji, gdyby moje dotychczasowe dwuletnie działania zostały negatywnie ocenione.
Przedstawiciele komitetu nie obawiają się przygotowanych przez burmistrza sądowych pozwów. - Czekamy na rozprawę z niecierpliwością - Mieczysław Matusik zaciera ręce i zapowiada, że komitet będzie bronił swych racji już podczas najbliższej sesji rady miasta.
W porządku posiedzenia został uwzględniony punkt dotyczący „Stanowiska samorządu gminy (…) w zakresie zarzutów stawianych przez grupę inicjatywną przeprowadzenia referendum, w przedmiocie odwołania burmistrza”.
"Tygodnik Podhalański" 2005-02-24
Autor: ab