Ksiądz i sportowiec
Treść
Wydaje mi się, że to Matka Boża popchnęła go na tę drogę powołania - mówi Krystyna Łukaszka, mama księdza Pawła Łukaszki, rodem z Nowego Targu.
- Tuż przed maturą Paweł wraz ze swoją klasą pojechał do Częstochowy na Jasną Górę modlić się o pomyślne zdanie egzaminów. Ubrał jednak buty, które bardzo obtarły mu pięty, nie dał więc rady iść na dróżki wraz z kolegami. Został przy obrazie Matki Boskiej. Po powrocie do domu powiedział mi: Jak tylko zdam maturę, idę do seminarium. Mąż był akurat wtedy w Ameryce. Powiedziałam mu więc: zastanów się, to nie takie proste być dobrym księdzem. Był zawsze pobożny chłopcem, ale nie miał ani głosu, ani słuchu. Nigdy z mężem zresztą nie przypuszczaliśmy, że wybierze taką drogę. Równie zaskoczeni byli jego bracia, a najstarszy Staszek nie chciał w to uwierzyć! Paweł pojechał do Krakowa. Po rozmowie został od razu przyjęty do seminarium. Koledzy z Klubu Sportowego "Podhale" jeszcze długo nie mogli się z tym pogodzić...
W naszym cotygodniowym cyklu pt. "Nowy Targ i nowotarżanie na starej fotografii" opublikowaliśmy zdjęcie autorstwa Witolda Magierskiego przedstawiające tym razem młodego księdza w otoczeniu tłumu ludzi. - To prymicje naszego syna Pawła - mówią Krystyna i Wincenty Łukaszowie. Odbyły się one w Nowym Targu, rodzinnym mieście księdza Pawła, teraz duszpasterza do spraw sportu archidiecezji krakowskiej w Małopolskim Związku Parafialnych Klubów Sportowych, a kiedyś znakomitego hokeisty, reprezentującego nasz kraj na międzynarodowej arenie oraz wielokrotnego zdobywcy tytuły najlepszego bramkarza! To on, mając zaledwie 18 lat, reprezentował przecież Polskę na Olimpiadzie Zimowej w Lake Placid w USA w 1980 roku. 6 lutego, w trakcie sportowych zmagań, akurat obchodził 18. urodziny! Koledzy wraz z trenerem przygotowali mu niespodziankę - tort urodzinowy.
Na zdjęciu wykonanym w sześć lat później obok młodego księdza Pawła, tyłem z lewej strony stoi jego mama Krystyna, a obok niej w stroju regionalnym Ania Łukaszka, bratanica księdza, z prawej tata - Wincenty Łukaszka. Zdjęcie zostało wykonane na placu Słowackiego, tuż przed domem rodzinnym księdza. Jego mama to bowiem rodowita nowotarżanka, z domu Siaśkiewicz, tata pochodzi ze Spytkowic. Przez lata był mistrzem w NZPS "Podhale", to tam poznali się rodzice księdza. Teraz pan Wincenty jest na emeryturze. Ksiądz Paweł ma też trzech braci: Stanisława, który na dwie córki Anię i Marysię, kolejnego Andrzeja, jego dzieci to Jaś i Kasia oraz brata Marka, on ma 5 pociech: Joasię, Michała, Damiana, Emilkę i Marka.
17 maja 1987 roku Paweł Łukaszka przyjął świecenia kapłańskie w Krakowie. Kilka dni później, 24 maja mieszkańcy stolicy Podhala świętowali jego prymicje. Wzięło w nich udział ponad tysiąc osób! Zostały więc one zorganizowanie na lodowisku. Było na nich wielu sportowców: starszych i młodszych, kolegów z hokejowej drużyny. Grały dwie kapele góralskie, orkiestra dęta i zespół muzyczny z Krakowa. Czynnie włączyli się też w uroczystości członkowie Odnowy w Duchu Świętym. Było to duże wydarzenie w mieście, wszak księdzem został znakomity sportowiec, który decyzję o wstąpieniu do seminarium podjął w czasie rozkwitu swej kariery. Wielu kibiców, kolegów z KS "Podhale" było bardzo zaskoczonych tą decyzją i nie mogło się z nią pogodzić. Najpierw był więc pożegnalny mecz, potem msza święta w kaplicy papieskiej na Turbaczu. - Koledzy z klubu sami odwieźli Pawła do seminarium i zapowiedzieli, że wrócą po niego, bo pewno tam nie wytrzyma... Przez dwa lata był on całkowicie odcięty od sportu. Nie było to dla niego łatwe, ale poradził sobie. Gdy został klerykiem, zaczął ponownie zajmować się sportem - wspomina pani Krystyna. Zarówno w Krakowie, jak i Nowym Targu zupełnie bezinteresownie trenował bramkarzy, dzielił się swoimi doświadczeniami. Później zaczął sam trenować i grać. Gdy przed laty pojechał do Stanów Zjednoczonych, kupił cały bardzo kosztowny strój bramkarza i przekazał do swego klubu "Podhale", potem kolejny. Do dziś ksiądz Paweł jest sentymentalnie związany ze swym klubem i kolegami hokeistami.
A wszystko zaczęło się od dziecięcej drużyny sportowej z placu Słowackiego. - Witek Magierski zorganizował drużynę ze wszystkich chłopaków mieszkających na naszym placu. Należeli do niej też i jego dwaj synowie. On spajał te dzieci. Wspólnie grali tak często, że co pół roku musiałam kupować nowe buty! Witek bardzo lubił zajmować się dziećmi - wyjaśnia pani Krystyna. - To on zaszczepił w Pawle tę miłość do sportu. Wkrótce potem Paweł zapisał się do klasy sportowej. Od razu trafił do szkółki hokeja. Od początku był bardzo obowiązkowy, zarówno w sporcie, jak i w nauce. Bardzo poważnie podchodził do swych obowiązków. Pani Krystyna dodaje, że choć nigdy jako dziecko nie mówił o zostaniu księdzem, to jednak mając zaledwie 5 lat został ministrantem i był w tę rolę bardzo zaangażowany. - On od małego był bardzo solidnym dzieckiem. Paweł robił szybką karierę sportową. Mając zaledwie 15 czy 16 lat, znalazł się w kadrze narodowej. - Był najmłodszym z drużyny! Dużo trenował, wyjeżdżał, często nie było go więc w szkole. Jednak chętnie nadrabiał braki. Już w szkole podstawowej klub finansował mu korepetycje z matematyki. Opuszczał lekcje i w liceum, ale uzupełniał braki. Uczył się po nocach. Był dobrym uczniem. Był też bardzo pobożny. Zawsze, gdy wyjeżdżał na mecze pakował do swej torby krzyżyk. Wpływał też swą postawą na kolegów z drużyny. Gdy szedł do kościoła, szli i oni...
Ksiądz Paweł nie zapomniał i teraz o sportowcach. Jest nie tylko ich duszpasterzem, ale i przewodnikiem duchowym. Już po raz ósmy organizuje za kilka dni 19 maja Pielgrzymkę Małopolskich Środowisk Sportowych do Kalwarii Zebrzydowskiej. Zachęca do udziału w niej wraz z Małopolskich Związkiem Parafialnych Klubów Sportowych. Uroczysta msza święta w bazylice Matki Bożej Kalwaryjskiej zostanie odprawiona o godzinie 12, pod przewodnictwem ks. prałata Jana Głoda, proboszcza parafii pw. Miłosierdzia Bożego w Krakowie i opiekuna parafialnego Klubu Sportowego Święta Faustyna.
Dziś publikujemy kolejną fotografię. Kim są te osoby, kiedy i gdzie wykonano to zdjęcie? Jeśli ktoś z państwa może nam pomóc, proszę o kontakt. Beata Szkaradzińska, "Dziennik Polski", Nowy Targ, aleja Tysiąclecia 37, tel. (18) 26 40 861.
Serdecznie dziękuję państwu Łukaszkom za podzielenie się wspomnieniami z naszymi Czytelnikami.
(BES) , "Dziennik Polski" 2007-05-14
Autor: ea