Małopolska pokrzywdzona
Treść
W miniony czwartek odbyło się spotkanie marszałka województwa Janusza Sepioła z przedstawicielami Stowarzyszenia Gmin i Powiatów Małopolski.
Do samorządowców - a za ich pośrednictwem do wszystkich mieszkańców Małopolski - została skierowana prośba o poparcie apelu do ministrów, premiera, posłów i senatorów koalicji rządzącej w sprawie zmiany krzywdzącego dla Małopolski projektu podziału unijnych środków.
Chodzi o europejskie pieniądze ze Zintegrowanego Programu Operacyjnego Rozwoju Województwa Małopolskiego na lata 2007-13. Środki ze ZPORR płyną do regionów od dwóch lat, a Małopolska miała na razie do wykorzystania 185 milionów euro. Służyły one budowie dróg, mostów, uczelnianych obiektów, szpitali; przeznaczano je na stypendia dla uczniów i studentów, na rozwój przedsiębiorczości, nowe technologie.
W ocenie rządu, ekspertów i mediów Małopolska dowiodła, że potrafi dobrze gospodarować europejskimi pieniędzmi. Ich pula na lata 2007-2013 jest jeszcze większa - regiony będą miały do dyspozycji 16 miliardów euro. O podziale tych środków dyskutuje się od lutego, wtedy też Rada Ministrów po raz pierwszy zaproponowała dla Małopolski kwotę w przeliczeniu na jednego mieszkańca najmniejszą spośród regionów.
Mniej od najbogatszego w Polsce województwa mazowieckiego, bogatszych od nas Śląska czy Pomorza - pisze marszałek w swoim apelu. Od czterech miesięcy przekonuję decydentów. Kilkakrotnie spotykałem się z parlamentarzystami Małopolski i przekonałem ich. Wspólnie rozmawialiśmy z minister rozwoju regionalnego Grażyną Gęsicką. Wydawało się, że i ona stanęła po naszej stronie. Na konferencji w Krakowie opowiedziała się za korzystniejszym dla Małopolski wariantem. Wysyłałem listy do członków Rady Ministrów z naszego regionu, Panów Zbigniewa Ziobry i Zbigniewa Wassermanna. Jeszcze w zeszłym tygodniu wiceminister Ortyl na konferencji w Krakowie mówił dziennikarzom, że ministerstwo skieruje do Rady Ministrów kompromisowy wariant sposobu podziału pieniędzy. Rekomendacje za korzystnym dla Małopolski wariantem przyjęła strona samorządowa Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu. Dziś okazuje się, że jednak wraca stary pomysł, według którego mamy dostać najmniej pieniędzy. Chodzi o grubo ponad miliard złotych.
Rezygnacja z walki o sprawiedliwszy podział środków byłaby zaprzepaszczeniem szansy intensywniejszego rozwoju województwa na ładnych parę lat. Dlatego apel o obywatelskie poparcie (choćby w formie mailowej, na liście zamieszczonej na stronie www.malopolskie.pl) dla starań marszałka na pewno nie pozostanie bez echa. Jeśli jednak decydenckie gremia pozostaną głuche na protesty z Małopolski, to środki ze ZPORR w latach 2007-13 wystarczą na zaledwie 10 procent określonego projektami zapotrzebowania.
Inna sprawa, że i w obszarze województwa istnieją "rachunki krzywd" związane z dalszym podziałem środków ZPORR i tu np. Podhale - niewątpliwie aktywne w przygotowywaniu projektów i sporządzaniu wniosków - zazdrośnie patrzyło na okolice Krakowa, zdecydowanie obficiej zasilone unijnymi pieniędzmi.
"Zawsze w życiu musi być nieco goryczy" - mówił marszałek Sepioł w jednym z ostatnio udzielonych wywiadów. "Najsłabszą stroną ZPORR jest problem nadmiaru dobrych wniosków. Przy tej ich liczbie w niektórych działaniach jest ich nawet dwadzieścia razy więcej niż pieniędzy - bardzo wielu wnioskodawców, którzy nie otrzymali środków, frustruje się. Wiedzą, że ich projekt był dobrze przygotowany, liczyli na pieniądze, które miały załatwiać ważną dla ich społeczności inwestycję, tymczasem okazuje się, że pieniędzy zabrakło. Racjonalnie biorąc, to dobrze, bo będą gotowe wnioski do następnych naborów w kolejnej perspektywie finansowej 2007-13, ale przecież rozgoryczenie pozostaje. Jest poczucie krzywdy i domysły, że ci, którzy wygrali współzawodnictwo, może dostali niezasłużenie, może załatwili to sobie jakoś bliżej nieznanymi metodami".
Od takich podejrzeń chroniłyby niewątpliwie jasno sprecyzowane, odpowiednio wcześniej upublicznione kryteria kwalifikowania wniosków do realizacji. Może to jeden z wniosków na przyszłość. Ale teraz potrzebna jest jedność w szturmowaniu rządowego szczebla.
(ASZ)
"Dziennik Polski" 2006-07-10
Autor: ab