Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Młodzież w obronie Podhala

Treść

Nadchodziła wojna. Wokół Nowego Targu zaczęto kopać okopy. Mieszkańcy pogranicza przynosili ponure wiadomości. Młody podchorąży Antoni Łaś z Czarnego Dunajca, powołany do wojska dla wzmocnienia sił Straży Granicznej, w czasie obchodu swego odcinka wysłuchiwał huku motorów i nawoływania Niemców. Antoni Borzęcki ze Sromowiec Niżnych z ukrycia obserwował tuż przy granicy ćwiczące oddziały niemieckie. A więc od Słowacji pójdzie uderzenie wroga. Zaczęto pilnować mostów: kolejowego w Lasku i na Czarnym Dunajcu w Nowym Targu. W kompanii wartowniczej uzbrojonej 22 sierpnia na stadionie sportowym brało udział ok. 25 osób, a wśród nich: Bolesław Budzyk, Bogusław Kudela, Tadeusz Guziak, Franciszek Bełtowski, Tadeusz Bełtowski, Marian Bełtowski, Marian Glonek, Ludwik Lubertowicz, Zygmunt Celewicz, Jan Batkiewicz, Mieczysław Rajski, Wacław Rużyczka i inni. W ostatnich dniach sierpnia zaczęto formować Ochotniczy Pluton Pomocniczy. Wiadomości o rekrutacji docierały różnymi drogami. Profesor gimnazjalny, por. Józef Bryniczka, komendant hufca szkolnego przysposobienia wojskowego i kpt. Lewandowski - powiatowy komendant PW i wychowania fizycznego, organizowali z ramienia Powiatowej Komendy Uzupełnień młodzieżowy oddział wojskowy. Podoficerowie z PKU w Nowym Targu zapisywali i wydawali broń i mundury. Oprócz gimnazjalistów przychodzili uczniowie szkół rzemieślniczych, chłopcy ze "Strzelca", z licznych miejscowości. Spośród licealistów zgłosili się: Tadeusz Soczek, Jerzy Marszałek, Lesław Kudela, Józef Budzyk, Czesław Morawetz, Zbigniew Podczerwiński, Stanisław Bełtowski, Gustaw Dziubek, Guter, Drelich, Witold Wójcikiewicz, Władysław Kowalczyk, Józef Janus i Henryk Buszko. Z młodzieży rzemieślniczej wymienić należy następujące osoby: Stanisław Watychowicz, Tadeusz Bryniarski, Jan Sienka, Antoni Papuga, Mieczysław Krzystyniak, Józef Sandecki, Kazimierz Rokicki. Z Koła Strzeleckiego z Maniów w oddziale znaleźli się ochotnicy: Franciszek Bednarczyk, Franciszek Podlipień, Marcin Jandura, Jan Lisiura, Jan Cyrwus, Józef Cyrwus, Jan Plewa, Ludwik Plewa, Władysław Bukowski, Władysław Paluch. Było też kilka osób z Szaflar, Białego i Czarnego Dunajca oraz młodzi ludzie z Ludźmierza. Ochotnicy, teraz już żołnierze, zostali przydzieleni do 8. kompanii o pseudonimie "Niemen", której dowódcą był porucznik Rosik, a jego zastępcą ppor. Jakubowski. 8. Kompania była częścią 1. pułku Korpusu Ochrony Pogranicza, którego dowództwo znajdowało się w Chabówce. Kwatery były w domach przy ul. Waksmundzkiej w Nowym Targu, a w ostatnią noc blisko rynku, w szkole żydowskiej. Choć wszyscy przeszli przeszkolenie wojskowe w obozie PW lub w kole strzeleckim, nadal byli intensywnie szkoleni. * * * 1 września o godz. 4.45 przeleciał nad miastem samolot. To był sygnał alarmowy. Wszyscy zaraz bez śniadania poszli do okopów znajdujących się od strony Szaflar i w kierunku Ludźmierza, skąd spodziewano się ataku. Po południu otrzymali rozkaz opuszczenia stanowisk i miasta, do którego wkroczyli już Niemcy. Wyruszyli ul. Kościuszki przez most na Czarnym Dunajcu, który chwilę później został wysadzony. Na ulicach słychać było strzały oddawane gęsto z tankietek i czołgów. Z bagnetami na karabinach przebiegli ul. św. Anny. Por. Rosik, ostrzelany w samochodzie, dał rozkaz przejścia górami do Chabówki. Idąc w górę ul. Skotnica, zostali ostrzelani przez Niemców. Na Starych Wierchach dotarła do nich grupa ochotników z Kowańca oraz oddziały z ul. Waksmundzkiej, które po wysadzeniu mostu na Białym Dunajcu pod ostrzałem wroga, przez Kokoszków, polami, dotarły do szosy prowadzącej przez Klikuszową do Chabówki. Do nich dołączyły plutony osłaniające miasto z zachodu. Już o zmroku dotarli do Ponic. O świcie zostali odprowadzeni do Chabówki. Część zgrupowania poszła okopywać się do Rdzawki, a część na wzgórza Rabki i Zaborni, w kierunku Skomielnej. Były tam już przygotowane okopy, a w nich pełno żołnierzy. W oddali widać było płonące osiedla Wysokiej i Jordanowa. Biła tam artyleria z obu stron. Po pewnym czasie również oni zostali obłożeni ogniem artylerii niemieckiej. Huk był niesamowity - fontanny ziemi wystrzeliwały w górę. Po raz pierwszy młodzi chłopcy skuleni w okopach przeżywali strach. Po kilku minutach ogień ustał. To był ich pierwszy chrzest bojowy, ale walka nie była skończona. Ze wzgórza nad Chabówką, sami ostrzeliwani zza lasu z ciężkiej broni, patrzyli na płonące zabudowania Wysokiej i Jordanowa. W bitwie brali udział nie tylko żołnierze, lecz również chłopi z okolicznych wsi i junacy pracujący przy budowie wiaduktu w Chabówce. Słabo uzbrojeni, nie mogli dotrzymać kroku nawale ognia niemieckiego. O świcie kazano odmaszerować kompanii złożonej z nowotarskiej młodzieży do Kasinki. Tutaj w południe wróg uderzył. Wybuchały pociski, dołem szły czołgi. Za czołgami pojawiła się masa piechurów, gęsto strzelając. Dano rozkaz wycofać się do lasu. Już bezładnie, ostrzeliwując się, dopadli zbawczego lasu. W bitwie pod Kasinką, oprócz młodzieży nowotarskiej, brała udział młodzież z innych miejscowości podhalańskich. Wymienić należy młodzież licealną z Zakopanego. Byli to m.in. Mieczysław Gąsienica Samek, Jan Roj Gąsienica, Poradzisz, Andrzej Curuś Bachleda, Adam Curuś Bachleda, Jan Trybuła, Roman Krzysiak, Włodzimierz i inni. Wszyscy oni zostali zwerbowani w ramach PW, do pełnienia służby wartowniczej przy mostach. Komendantem był profesor WF, por. rezerwy Józef Oczko. Młodzież w mundurach PW, z prowiantem na trzy dni, została samochodami przewieziona do Nowego Targu. W PKU dano im broń, amunicję, obiad z kuchni wojskowej i kazano maszerować do Chabówki. Z Obidowej patrzyli na płonące domy w Czarnym Dunajcu i Nowym Targu. Tam już byli Niemcy. Jak wspomina por. Antoni Łaś, już w lipcu w Czarnym Dunajcu zorganizowano oddział ochotniczy. Dowódcą był kapitan Wałęga ze Straży Granicznej, zaś bezpośrednim przełożonym był Machaczka - komendant "Strzelca". Była więc drużyna pilnująca mostów, grupa kolejarzy przewożąca meldunki, drużyna sióstr PCK. Na dachu budynku sądu utworzono punkt obserwacyjny, skąd śledzono przelatujące samoloty. Ochotnikami z Czarnego Dunajca byli m.in. Jan Solarz, Jan Leja, Jakub Szaflarski, Adam Bielski, Stanisław Topór Władysław Gąsior, Józef Bobek, Józef Kamiński oraz Franciszek Sienka ze Starego Bystrego. Straż Graniczna z garstką żołnierzy obrony narodowej, ochotnikami ze "Strzelca" i Strażą Pożarną, wycinali drzewa, prowadząc działania opóźniające, tworząc zapory na drodze. Później furmankami dotarli do Wysokiej, aby wziąć udział w bitwie. Niemcy krwawo zemścili się na mieszkańcach Czarnego Dunajca, ale to już osobny rozdział. Teraz Czarny Dunajec płonął. Z Chabówki obok świeżo zbombardowanego dworca, nasi ochotnicy przemaszerowali do Skomielnej, a stamtąd rano odprowadzono ich pod ostrzałem do Rabki, gdzie wraz z innymi kolegami, pociągiem wyładowanym wojskiem, dojechali do Nowego Sącza. Do 4 września przebywali w koszarach 1. Pułku Strzelców Podhalańskich, skąd wieczorem, transportem, przewieziono ich do Brzeżan, do koszar 51. pułku piechoty. Tutaj spotkali kolegów przybyłych z Nowego Targu, Nowego Sącza, Krościenka i innych podhalańskich miejscowości. Wszystkich było ok. 400 osób. Utworzono tu kompanię PW, pod dowództwem kapitana Kubali z Nowego Sącza. Pełnili oni służbę wartowniczą i brali udział w nocnych patrolach. Po kilku dniach z 51. pp. ruszyli w drogę na wschód. Mijając różne wsie i miasteczka, doszli do miejscowości Tłumacz, gdzie otoczyły ich wojska Armii Czerwonej. Po rozbrojeniu, pod strażą, umieszczono ich w cukrowni, a po kilku dniach wywieziono pociągiem przez most na Zbuczu, do obozu internowanych w Wołoczyskach. Z początkiem października zostali zwolnieni do domów jako małoletni. Opisany tu fragmentarycznie udział w wojnie 1939 roku młodzieży podhalańskiej tylko w małym stopniu oddaje atmosferę tamtych dni, ciężar walk i trudy wycofywania się na wschód, pod naporem dział i samolotów nieprzyjacielskich. Dziś patrząc z perspektywy sześćdziesięciu ośmiu lat, które minęły od tamtych wrześniowych dni, możemy podziwiać patriotyzm tej młodzieży i wolę walki z wrogiem. A przecież walka dopiero się zaczęła. I to nie tylko z Niemcami. Na mocy tajnego układu z Hitlerem, 17 września 1939 r., wojska sowieckie wkroczyły do Polski, zajmując wschodnie tereny aż do Bugu. Wojsko polskie, wycofując się pod naporem sił hitlerowskich, wpadało wprost w łapy czerwonoarmistów. Doświadczyła tego na sobie nasza podhalańska młodzież. Na razie udało się im uniknąć wywózki w głąb Rosji. Bogatsi o to doświadczenie wrócili na Podhale i od razu włączyli się w wir pracy konspiracyjnej. Najpierw w szeregach Służby Zwycięstwu Polski, następnie, po zmianie jej nazwy, w Związku Walki Zbrojnej, a po przemianowaniu ZWZ w lutym 1942 r. przez Naczelnego Wodza - w Armii Krajowej. Trudno dziś opisać losy młodzieży podhalańskiej biorącej udział w kampanii wrześniowej. Niektórym udało się przedostać do Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, gdzie brali udział w walkach o Narwik, Tobruk i Monte Cassino. Inni poginęli w obozach koncentracyjnych, a ci, którzy szczęśliwie przeżyli trudny okres konspiracji, leśnej partyzantki, podczas akcji "Burza" poszli do lasu na koncentrację oddziałów partyzanckich. I znów, tak jak we wrześniu, weszli w skład 1. pułku Strzelców Podhalańskich, teraz Armii Krajowej "Podhale". Pułk ten podzielono na 4 bataliony: nowosądecki, gorlicki, limanowski i nowotarski. Całością dowodził major Adam Stabrawa "Borowy", a jego zastępcą był rotmistrz Włodzimierz Budarkiewicz "Podkowa". Czwartym batalionem, w którym znalazła się młodzież nowotarska, dowodził kpt. Julian Zapała, ps. "Lampart". Brak miejsca nie pozwala mi na dokładne opisywanie organizacji pułku, jego dowódców, oficerów, podoficerów oraz żołnierzy rekrutujących się z Podhala, ponieważ istnieje wiele publikacji na ten temat. Pisząc te słowa w 68. rocznicę wybuchu II wojny światowej, pragnęłam również wykazać na podstawie tamtych wydarzeń ścisłą łączność między Siłami Zbrojnymi na Zachodzie a Armią Krajową - walczącymi pod dowództwem jednego Naczelnego Wodza na uchodźstwie, zachowując te same mundury, emblematy i tradycje wojskowe. Jest to ważne, ponieważ przez 45 lat starano się pomniejszyć jej liczebność, znaczenie i udział w walkach z Niemcami. Propaganda komunistyczna przez wszystkie lata PRL-u sączyła jad nienawiści do Armii Krajowej w umysły młodzieży, wywierając zgubny wpływ na kształtowanie postaw patriotycznych i obywatelskich. Dlatego w tę 68. rocznicę agresji niemieckiej i sowieckiej na Polskę należy przypomnieć sylwetki młodzieży podhalańskiej, która ochotniczo we wrześniu 1939 r. ruszyła wraz z regularnym wojskiem do walki o wolność Polski. KRYSTYNA KUDELA CZłONKINI śWIATOWEGO ZWIąZKU ŻOłNIERZY AK, ODDZIAł NOWY TARG W Nowym Targu odbędą się dziś uroczystości upamiętniające 67. rocznicę zbrodni katyńskiej. Rozpoczną się o godz. 18 mszą świętą w kościele św. Katarzyny. Następnie uczestnicy i rodziny pomordowanych na Wschodzie przejdą pod Krzyż Katyński, przy murze kościoła. Tam odbędzie się apel poległych i odsłonięcie tablicy ku czci nowotarżan - ofiar II wojny światowej. Tablicę - z inicjatywy p. Krystyny Kudelowej - ufundowało miasto Nowy Targ. Znajdują się na niej 23 nazwiska poległych, m.in. pod Monte Cassino, w bitwie nad Anglią. Organizatorem uroczystości jest nowotarskie starostwo. Publikujemy dziś tekst autorstwa p. Krystyny Kudeli, opracowany na podstawie relacji uczestników wydarzeń z tamtych lat: Bogusława Kudeli, Józefa Janusa i Bolesława Budzyka. "Dziennik Polski" 2007-09-17

Autor: wa