Mongołowie w Nowym Targu
Treść
Pewno niewielu już pamięta, że w drugiej połowie lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku w Nowym Targu przez kilka miesięcy szkolili się Mongołowie.
- Kształcili się w garbarni szkolnej na Grelu - wspomina pracujący przez lata w nowotarskim Technikum Skórzanym Edward Krupiński.
Był to czas, gdy Polacy budowali w Ułan Bator garbarnię. Tamtejsi Mongołowie nie mieli jednak pojęcia ani o technologii, ani o pracy w takim zakładzie. Dlatego w czasie, gdy w Mongolii powstawała fabryka, co zdolniejsi chłopcy i dziewczęta przyjechali do Polski. Najpierw przez kilka tygodni uczyli się naszego języka na kursach dla cudzoziemców w Łodzi, potem przyjechali na szkolenie do Nowego Targu. W stolicy Podhala dokształcali się zawodowo, poznając tajniki garbarstwa.
- Nie wiem, jak to możliwe, ale oni po tych kilku tygodniach w Łodzi dosłownie wszystko rozumieli, choć nie zawsze umieli odpowiedzieć na zadanie pytanie. Byli niesamowicie zdolni... Do końca pobytu nauczyli się doskonale mówić po polsku. Myślę jednak, że nie wysyłano do nas byle kogo, a najzdolniejszych - opowiada Edward Krupiński. - Byli oni bardzo sympatyczni. Mieszkali na placu Słowackiego u ojca mojego kolegi Witka Magierskiego. Na zajęcia zawodu sami do nas dochodzili.
(BES)
"Dziennik Polski" 2005-01-24
Autor: ab