Nowa lewica walczy z krzyżem
Treść
Jeżeli rządzący chcą być konsekwentni, to powinni pozdejmować wszystkie krzyże, również odznaczenia, czy to Krzyż Odrodzenia Polski, czy to Order Virtuti Militari, bo pierwowzorem każdego z nich jest Krzyż Chrystusa Pana
Prezydent elekt ogłosił swoją pierwszą decyzję: krzyż sprzed Pałacu Prezydenckiego ma zniknąć. Z poparciem pospieszyli najważniejsi politycy Platformy. Komu może przeszkadzać znak zbawienia w katolickim Narodzie?
- Mogę się tylko domyślać... Ale raczej zapytałbym, dlaczego właśnie im przeszkadza krzyż. Tym bardziej że są to osoby, które deklarują się jako wierzący. Pamiętam, jak po roku 1989 wśród tzw. inteligencji katolickiej pojawiło się powiedzenie: "Jestem katolikiem, ale...". Tak nie może być - albo jestem uczniem Chrystusa, albo nie jestem. Odczytuję, że jest to rezultat jakiegoś wybiórczego katolicyzmu. Konsekwencją tego była gruba kreska, wykorzystywanie Kościoła do swoich celów, spychanie katolików tylko do sfery świątyni. Przypomina mi się, co mówił w czasach komunistycznych minister Kąkol [Kazimierz Kąkol - kierownik Urzędu ds. Wyznań w latach 1974-1980 - przyp. red.]: "My nie pozwolimy Kościołowi wyjść z zakrystii". To jest kontynuacja tamtych postaw. Chrystus tak nie mówi.
W jakim celu właśnie teraz partia rządząca wywołuje dyskusję o krzyżu?
- Przede wszystkim po to, by odwrócić uwagę od rzeczywistych problemów. Katyń 2010 - każdy inny rząd podałby się do dymisji, gdy zdarzyła się tak straszna, niewyobrażalna tragedia, przy tak ogromnych zaniedbaniach rządu, które nie były bez wpływu na nią. Rządzący mają dawać dobry przykład, oni pierwsi powinni być w porządku - według zasad prawdy i moralności. Jest to też chyba odwracanie uwagi od obietnic składanych w kampanii wyborczej przez prezydenta elekta. Poza tym sprawę krzyża wykorzystuje się do przeciwstawiania Polaków jednych drugim, dzielenia Narodu.
Rugowanie znaków krzyża z przestrzeni publicznej było cechą skompromitowanych systemów totalitarnych XX wieku. Dlaczego znów wracają te metody?
- To jest realizacja ideologii nowej lewicy. Popatrzmy, co dzieje się w Hiszpanii, w Stanach Zjednoczonych, we Włoszech, jak walczy się z krzyżem, co pokazuje chociażby wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Jeżeli chcą być konsekwentni, to powinni pozdejmować wszystkie krzyże, również odznaczenia, czy to Krzyż Odrodzenia Polski, czy to Order Virtuti Militari, bo pierwowzorem każdego z nich jest Krzyż Chrystusa Pana. Ci, którzy dziś walczą z krzyżem, powinni wiedzieć, że wpisują się w to, co robili komuniści, czy to był Stalin, czy Lenin. System nazistowski też zbezcześcił krzyż, posługując się hackenkreutzem. Prezydent Warszawy już parę miesięcy temu usunęła w nocy krzyże ofiar wypadków. Nie przeszkadzają im za to różne gorszące reklamy czy billboardy, które niszczą wrażliwość nie tylko dzieci.
To robią ludzie, którzy deklarują się jako katolicy.
- Niedawno odbyła się beatyfikacja ks. Jerzego Popiełuszki - on bardzo jasno mówił, jaka ma być postawa katolika. Ci wszyscy ludzie, którzy teraz pragną usunąć krzyż, siedzieli w pierwszych rzędach na uroczystościach na placu Piłsudskiego w Warszawie. Byli też na ingresie Prymasa Polski... A pani prezydent Warszawy daje bez żadnych oporów pozwolenie na paradę gejów i lesbijek. Nie jestem przeciwko nikomu, każdy człowiek ma swoją godność mimo upadków, ale sprawy trzeba nazywać po imieniu i odróżniać dobro od zła. Wydawałoby się, że prezydent Warszawy, z Odnowy w Duchu Świętym, to człowiek catholicissimus, o najwyższych standardach wiary, a tymczasem usuwa krzyże, popiera gejów i lesbijki. Zobaczmy, jak jej partia opowiada się za życiem i ludźmi biednymi. Widzę jakieś instrumentalizowanie Kościoła i wiary. Albo to jest zmylenie, manipulacja, pokazywanie, że jestem wierzący, a praktycznie to jest niewiara, występowanie przeciwko nauce Chrystusa. Mamy prawo domagać się prawdy i pytać, czy to jest zgodne z nauką Kościoła.
W PRL komuniści prowadzili wiele akcji dekrucyfikacyjnych. Ojciec był świadkiem zmagań katolików o prawo do krzyża?
- Jeszcze jako dziecko zapamiętałem pewne wydarzenie. Moja mama po przyjściu do domu z fabryki opowiedziała, że brygadzistka zdjęła krzyż w pracy. Ta kobieta później marnie skończyła - walka z krzyżem oznacza przecież wejście w krąg przeciwko Chrystusowi, człowiek musi ponieść tego konsekwencje. Mama mówiła nam, byśmy nigdy nie zdejmowali krzyża. W latach 80. pracowałem w Szczecinku. Młodzież powiesiła wtedy krzyże w liceum ogólnokształcącym. Pewnego dnia przyszli o godz. 7.00 z prośbą o pomoc, bo dyrektor zażądał ich zdjęcia ze ścian, grożąc wyrzuceniem uczniów ze szkoły. Powiedziałem im: "Nigdy nie podnoście ręki na krzyż. Macie zawsze prawo odwołać się do Chrystusa". Uczniowie nie zdjęli krzyży... Później byli u ks. Prymasa Stefana Wyszyńskiego, otrzymali od niego wsparcie.
Kapłani zawsze byli z ludźmi, którzy bronili krzyża: ks. kard. Karol Wojtyła z robotnikami Nowej Huty, ks. bp Jan Mazur z uczniami z Miętnego...
- Żaden ksiądz nie powiedział: "Ściągaj krzyże". Dlatego dziś jestem zszokowany, słysząc, jak duchowny wypowiada się w mediach, że Krzyż należy zabrać z Krakowskiego Przedmieścia. To jest bardzo smutne... Nie jestem przeciw wolności religijnej, ale my też chcemy poszanowania naszej religii, naszych świętości, naszych przekonań - Krzyża Jezusa Chrystusa. Teraz świat patrzy na Polskę. Jeżeli na szczytach władzy są ludzie rzeczywiście wierzący, to spoczywa na nich też odpowiedzialność za dawanie świadectwa wierze. Pan Jezus powiedział: "Będziecie solą ziemi, światłem świata, będziecie moimi świadkami aż po krańce świata. Jeżeli kto mnie wyzna, i Ja go wyznam, jeżeli kto się mnie zaprze, i Ja się go zaprę przed Ojcem, który jest w niebie".
Domagając się usunięcia krzyża, rządzący dają też przyzwolenie na inne działania wymierzone w Kościół.
- To jest wielkie gorszenie Narodu przez tych, którzy nazywają się katolikami. Człowiek ma być jak otwarta Ewangelia, patrząc na chrześcijanina, poznaję Chrystusa, Jego słowa, Jego Ewangelię. A tu jest zaprzeczenie. Jak wytłumaczą się ze swojej postawy takie osoby, jak pan Bronisław Komorowski, który w stanie wojennym uczył w niższym seminarium franciszkanów w Niepokalanowie? Kim był wtedy, a kim jest teraz? To jest jakaś schizofrenia duchowa.
Krzyż przed Pałacem Prezydenckim jest też pamiątką ogromnego dramatu narodowego. Tu gromadziły się setki tysięcy ludzi...
- Świętej pamięci prezydent Lech Kaczyński, inni wspaniali Polacy, ofiary tej tragedii, i cały Naród mają prawo do jej upamiętnienia właśnie w tym miejscu. Mogę podejrzewać, że prezydentowi elektowi nie jest na rękę przypominanie tej tragedii. Może chce swoje sumienie wyciszyć, zapomnieć o tym... Był przecież marszałkiem Sejmu, gdy wydarzyła się katastrofa pod Katyniem. Jak do tego doszło, jaki był później stosunek rządu do tego dramatu? Na te pytania trzeba odpowiedzieć, jeśli jest się człowiekiem odpowiedzialnym. A myślę, że na tych stanowiskach są tylko ludzie odpowiedzialni. Nikogo tu nie osądzam, stawiam tylko pytania. Z jednej strony widzimy zwracanie się w kierunku Rosji, padają uspokajające słowa o przebiegu śledztwa, o zaufaniu, a z drugiej strony - jakieś kłanianie się wyrokowi strasburskiemu przeciwko krzyżowi. A więc Wschód i Zachód... Wszystko po to, żeby być pochwalonym czy zyskać aprobatę. Trzeba mieć swoją osobowość, być świadkiem, Pan Bóg świadkom błogosławi. Życie jest tylko bardzo krótkim doświadczeniem, które nas przygotowuje do wieczności. Trzeba o tym myśleć, nie zawsze będzie się na salonach, na najwyższych stanowiskach.
Padają głosy, że instytucje państwowe mają być wolne od znaków krzyża.
- To jest totalny bezsens, w konsekwencji jest to próba wymazania chrztu Mieszka I i Polski, a potem wszystkiego, co Kościół przyniósł Polsce: kultury, całej cywilizacji europejskiej, która wyrosła na chrześcijaństwie, z krzyża. Pamiętajmy: Stat crux, dum volvitur orbis - Krzyż trwa, gdy świat się zmienia.
Dziękuję za rozmowę.
Z o. dr. Tadeuszem Rydzykiem CSsR, dyrektorem Radia Maryja, rozmawia Małgorzata Rutkowska
Nadz Dziennik - 17-18 lipca 2010, Nr 165
Autor: bj
Tagi: walka z krzyżem krzyż