"Numery" oszustów
Treść
To, że oszuści różnego autoramentu zbierają aż takie żniwo - jest "zasługą" li tylko ludzkiej naiwności. Niestety, największą łatwowiernością wykazują się osoby starsze, samotnie mieszkające, które powinny być szczególnie czujne. Repertuar oszustów jest tymczasem bardzo szeroki, wyobraźnia - nieograniczona. Złodziejską akcję z reguły poprzedza dokładne rozeznanie stanu zamożności i sytuacji domowej potencjalnej ofiary.
Tak musiało być i w przypadku mieszkanki bloku przy ul. Powstańców Śląskich w Nowym Targu, której "instalatorzy" zrabowali niedawno pieniądze i biżuterię warte w sumie 22 tysiące zł. Ustalenie okoliczności kradzieży wskazuje, że trzeba ją łączyć z wejściem do tego mieszkania romskiej pary, raczej nie uprawnionej do legitymowania się instalatorskimi uprawnieniami... Była to 15-17-letnia niewysoka, szczupła dziewczyna z długimi, rozpuszczonymi, czarnymi włosami, w ciemnym ubraniu. Towarzyszył jej ok. 40-letni mężczyzna - tęgi, wzrostu ok. 185 cm, z krótkimi, rudawymi włosami na jeża. Ta dwójka, przedstawiwszy się jako "pracownicy wodociągów i kanalizacji", weszła do mieszkania z informacją o rzekomej awarii sieci, planowaną w związku z tym przerwą w dostawie wody i radą, by właścicielka napuściła sobie wody do wanny.
Numer "na wannę" jest popularny wśród oszustów, gdyż wtedy absorbują oni ofiarę w łazience, a szum wody skutecznie głuszy odgłosy penetracji mieszkania. Całą serię takich zdarzeń odnotowała policja latem i jesienią ubiegłego roku. Złodzieje podawali się za inspektorów wodno-kanalizacyjnych, dostawali się do mieszkań pod pretekstem usunięcia awarii, sprawdzenia wodomierzy czy ciśnienia wody, powiadomienia, że wody przed jakiś czas nie będzie lub pobrania próbek do badania zanieczyszczeń.
Oszuści i złodzieje "wciskali" ludziom jeszcze inne bajeczki: że są pracownikami ZUS i załatwiają "zwrot podatku"; że przychodzą z opieki społecznej i oferują refundację za leki, że są pracownikami PCK, radiofonii i telewizji, elektrykami. Na obnośną sprzedaż różnych tekstyliów ludzie już bowiem przestali się nabierać. Czasem oszuści podający się za "policję z Krakowa" i dysponujący samochodem, rozpytywali sąsiadów o bytność w mieszkaniu i zwyczaje upatrzonych osób. Inna "sympatyczna" kobieta - podając się za Hiszpankę nie rozeznaną w polskiej walucie - prosiła, zwłaszcza starszych panów, o rozmienienie 200 zł. Inni, przychodząc z informacją o rzekomej wygranej, prosili o okazanie odcinka emerytury czy renty.
Ofiarami tych oszustów padały najczęściej osoby starsze, mieszkające samotnie, chore. Konfrontując zgłoszone przypadki, można było ustalić rysopisy kilku sprawców:
Mężczyzna 30-35-letni wzrostu 170 cm, krępej budowy, o okrągłej twarzy, ciemnych, szpakowatych włosach.
Szczupła kobieta ok. 165 cm wzrostu, w wieku 30-35 lat, z blond włosami spiętymi w kok, ok. 40-letni szpakowaty mężczyzna średniego wzrostu, kolejny czterdziestolatek, lecz wyższy - ok. 178 cm, szczupły, o pociągłej twarzy, blond włosach zaczesanych na jeża, w dżinsowej kurtce i białej koszuli; starszy od wcześniej opisanych, 55-60-letni mężczyzna, szczupły, z wąsami, wysokim czołem, włosami średniej długości zaczesanymi do tyłu, mógł być w okularach (ten sprawca bywa najczęściej widywany podczas kradzieży), ktoś śniady, prawdopodobnie Rom, w wieku ok. 60 lat, krępej budowy, z czarnymi, szpakowatymi włosami, bez zarostu.
Ktokolwiek zauważy podobne osoby penetrujące mieszkaniowe osiedla lub posiada informacje mogące pomóc w ustaleniu sprawców kradzieży - powinien zawiadomić nowotarską KPP (tel. 0-18 26 10-411).
Właściciele stacjonarnych numerów telefonicznych zaczynają się teraz spotykać z jeszcze jednym rodzajem oszustw. Jest to Tzw. numer na TP SA. Polega on na tym, że dzwoni do Ciebie człowiek podający się za pracownika Telekomunikacji Polskiej SA, informując abonenta, że właśnie wymieniono mu skrzynkę kablową, rozdzielczą lub cokolwiek innego. W związku z powyższym monterzy TP SA testują połączenia i proszą o potwierdzanie ich poprawnego funkcjonowania poprzez naciśnięcie klawiszy: 9#, 9#, 09, 09#, 90, 90#.
W podobnym przypadku nie wolno niczego naciskać i niczego potwierdzać, bo ktoś, kto to zrobi, zostanie przekierowany na sexlinię (na własny koszt oczywiście): do Wielkiej Brytanii, ale przez pół świata, np. Wyspę Niua na Pacyfiku, która króluje w tym procederze. Nawet, jeśli abonent natychmiast rzuci słuchawkę na widełki, to i tak połączenie nie skończy się przed upływem 5 minut... A jego koszt to ok. 1500 zł. Jeśli też ktokolwiek zadzwoni z informacją o wygranej - najlepiej rzucić słuchawkę i niczego nie naciskać - żadnych cyfr, gwiazdek i krzyżyków.
Gdyby też zadzwonił ktoś nieznajomy - nieważne - instytucja czy osoba prywatna - prosząc o oddzwonienie w dowolnym czasie - lepiej tego nie robić, bo połączenie może kosztować 320 zł. Oszuści bardzo często podszywają się pod różnego typu instytucje lub wydziały spółdzielni mieszkaniowych.
Zadzwonić do swojego operatora np. TP SA (9393) i zażądać zablokowania wszystkich numerów komercyjnych : 0-700..., 0-300..., 0-400..., jak też możliwości przekierowania na nie.
Można też zablokować wszystkie numery: międzymiastowe, międzynarodowe i komórkowe, a każdy operator ma obowiązek udostępnić abonentowi kod aktywujący takie połączenia i drugi kod dezaktywujący je. Otrzymanych od operatora dwóch osobistych haseł lepiej nikomu nie pokazywać. (ASZ)
" Dziennik Polski" 2005-02-11
Autor: ab