Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Ochrona i użytkowanie

Treść

Gminy, w granicach których leżą torfowiska orawsko-nowotarskie, odwiedza teraz przedstawiciel Instytutu Ochrony Przyrody PAN Grzegorz Cierlik, prezentując "pilotażowy plan zarządzania obszarem Torfowiska Orawsko-Nowotarskie w ramach sieci Natura 2000". Etap społecznych konsultacji ma poprzedzić opinie rad gmin i uchwały akceptujące plan, który daje szansę sięgnięcia po duże europejskie środki. Problemem jest jednak w większości prywatna własność unikatowych enklaw.

Pierwsze takie spotkanie odbyło się w Nowym Targu, następne zaplanowano w gminach: Nowy Targ, Czarny Dunajec i Jabłonka.

Proponowany do objęcia ochroną i planową gospodarką obszar to 8 300 hektarów, z granicą długości 100 kilometrów. 400 hektarów stanowią w tym najcenniejsze przyrodniczo torfowiska wysokie. Największymi zagrożeniami dla stanu torfowych pokładów są natomiast: ucieczka wody, zbyt intensywna eksploatacja rolnicza i nawożenie, porzucenie i zarastanie łąk, przemysłowa i indywidualna eksploatacja torfu oraz pożary.
O ile torfowiska wysokie powinny być objęte ochroną ścisłą, tak bory bagienne, torfowiska niskie są w większości własnością wspólnot, zagospodarowywaną w sposób zadowalający. Twórcy planu postulują jednak wyłączenie z użytkowania terenów najbardziej podmokłych. Łąki stanowią w torfowiskowym areale 1 600 hektarów i tu plan przewiduje utrzymanie tradycyjnego sposobu gospodarowania. Rekompensaty pieniężne przewidziane są dla właścicieli za:

zaprzestanie wydobycia torfu, gdyż powoduje to zniszczenie najcenniejszych siedlisk

zaniechanie wyrębu lasów na najcenniejszych obszarach (podniesienie wieku rębności i zasobności drzewostanu)

podniesienie poziomu wód gruntowych

planową działalność gospodarczą, czyli koszenie, niwelację skarp, regulację stosunków wodnych.

Na tej podstawie zostały wyliczone stawki, które wojewódzki konserwator przyrody zaproponuje wojewodzie. Przykładowo:

- 480 zł za koszenie mechaniczne obszarów nie koszonych, a przeznaczonych do tego

- 1 200 zł za podtopienie

- 990 za podtopienie gruntów rolnych

- 1 100 zł za ograniczenie wyrębu

- 1 200 zł za wykaszanie ręczne miejsc podmokłych.

Wszystko są to stawki za hektar odpowiednio zagospodarowywanej własności rocznie. Ostatecznie wysokość rekompensat zależy jednak od ilości pieniędzy przeznaczonych na to przez wojewodę, komisję europejską i rząd polski.

Dla leżącego w granicach miasta rezerwatu "Bór na Czerwonem" i terenu poniżej, plan przewiduje zasypanie fragmentów rowów odwadniających, budowę zastawek i budowę wału ziemnego od strony lotniska, gdyż tamtędy ucieka najwięcej wody. Rezerwat pozostałby obszarem tradycyjnego użytkowania leśnego, z fragmentami, gdzie planuje się usunięcie sosny zbyt mocno wchodzącej już w torfowisko. Rezerwat ma być również zagospodarowany turystycznie, wzbogacony o ścieżkę edukacyjną. Z takim projektem i wnioskiem o środki wystąpiły wspólnie miasto i nadleśnictwo, jednak pierwszy wniosek został odrzucony z przyczyn formalnych. Drugi czeka na sesję rozstrzygającą, która odbędzie się latem. Jest to gra o 500 tysięcy euro rozpisanych na trzy lata, gdyż do 75 procent kosztów zrealizowania projektu mogą pokryć fundusze europejskie.

Pilotażowy plan Natura 2000 to jedyny taki projekt w Polsce i otwiera on możliwość uzyskania potężnych środków, jednak na etapie konsultacji społecznych potrzebne są opinie rad i ich zgody wyrażone odpowiednia uchwałą. Potem program musi być zatwierdzony przez komisję europejską i wprowadzony w życie rozporządzeniem ministra.

Problem w tym, co podnosił przedstawiciel PAN:

- Nie wyobrażam sobie, jak program ochrony można wdrażać na prywatnym terenie, gdzie nikt nie panuje nad strukturą własności. Właściciele urbarialni to 300 osób w Piekielniku, a na zebraniu z ich udziałem nie ma rozmowy... Gdybyśmy nawet chcieli wykupić torfowiska, to uregulowanie stosunków własnościowych zajmie kilkanaście do kilkudziesięciu lat.

Jerzy Głodkiewicz, zastępca nadleśniczego, zapewniał na spotkaniu, że zręby nie są zagrożeniem dla torfowisk, radny Janusz Kawka chciał natomiast uzyskać dane dotyczące wpływu eksploatacji na stan torfowisk i sytuujące nasze zasoby na tle Polski oraz naszych południowych sąsiadów.

- 430 hektarów torfowisk wysokich to jedyny taki obszar w Polsce południowej, a w stosunku do zasobów w innych rejonach Polski - niewielka część - mówił promotor planu. - Warunki są podobne jak na północy, ale w innych górach nie ma czegoś takiego, jak kilkaset hektarów torfowiska Puścizna Wielka, Puścizna Mała, Baligówka. Jest to obszar unikatowy na skalę europejską. Słowacy po swojej stronie wyeksploatowali torfowiska, a lasy są tam gorszej jakości. Zdejmowanie torfu oczywiście powoduje, że torfowisko zanika.

Słyszący to kierownik ruchu w Zakładzie Produkcji Torfowej Kopalnia Torfu "Puścizna Wielka" Feliks Płaskociński nie omieszkał wyrazić zdziwienia, że legalnych eksploatatorów nikt nie zaprosił do opracowywania planu. Jeśli cała Puścizna Wielka liczy 482 hektary, a użytkowany - za zgodą wojewody - obszar to 13 ha, czyli zaledwie 2,7 procenta, w istocie trudno mówić o gospodarce rabunkowej.

- Pobieramy torf tylko dla ogrodnictwa, leśnictwa i celów medycznych - tłumaczył przedstawiciel kopalni. - Dostarczamy go do kilkunastu zakładów przyrodoleczniczych, a opinie profesorów potwierdzają, że torf z Puścizny Wielkiej, nasiąknięty tylko wodami opadowymi, jest najlepszy, bo na torfowiskach północnej Polski występują już infiltracje wód gruntowych i skażenia bakteriologiczne. Kiedyś pobieraliśmy 15 tys. metrów sześciennych torfu rocznie, a w ubiegłym roku nie więcej niż 6 300 kubików. Z pozyskiwania torfu żyje ok. 500 osób. Ochrona przyrody jest oczywiście na pierwszym miejscu, ale przecież nie będziemy importować borowiny z Białorusi, Ukrainy i Litwy, skoro nie ma tam takiego torfu. W ochroniarskich zadaniach na pewno nie będziemy przeszkadzać i możemy pomóc, ale wadą tych programów jest to, że nie odpowiadają na pytanie, jak ochronę przyrody pogodzić z interesem gospodarczym, społecznym.

Opinii, że zdejmowanie torfu powoduje zanikanie torfowiska, reprezentant kopalni przeciwstawiał argument, że w świecie zostawia się 20-60 -centymetrową warstwę torfu, a torfowisko - jakkolwiek bardzo powoli - stale przyrasta. Licząca 12 tys. lat Puścizna Wielka ma warstwę torfu głęboką na 6 metrów. W sytuacji, kiedy ludzie zapuszczają się tam na borówki i tak łatwo o rzucony niedopałek, kopalnia posiada specjalistyczne środki gaśnicze, instrukcję zapobiegania pożarom i może się szybko znaleźć tam, gdzie straż nie dojedzie. Mierzy też temperaturę w głębi złoża i polewa je, gdy ta niebezpiecznie się podniesie, bo wgłębne tlenie się warstw torfu powoduje zapadliska.

- Trzeba będzie wypracować jakiś kompromis - puentował wysłannik PAN, przyjmując część argumentów legalnego eksploatatora złoża.

(ASZ)

Fot. Anna Szopińska

"Dziennik Polski" 2005-02-09

Autor: ab