Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Oddamy, ale z dopłatą?

Treść

Decyzja ministra zdrowia w sprawie zwrotu kilkudziesięciu hektarów w Rabce-Zdroju byłym właścicielom zostanie ponownie rozpatrzona - oznajmił podczas ostatniej sesji burmistrz Antoni Rapacz.

Pod koniec marca minister zdrowia uchylił decyzję z 1948 r., na mocy której duży majątek przedwojennych właścicieli uzdrowiska został przejęty przez państwo. Na jego bazie powstały sanatoria i instytucje. Przedwojenni posesorzy nigdy tej decyzji nie zaakceptowali i składali odwołania. Już z początkiem lat 90. XX w., zaraz po zmianach ustrojowych, wystąpili ze swymi uwagami do ministra zdrowia, zarzucając mu, iż wydał decyzję z naruszeniem prawa. Teraz, po prawie 60 latach, szef resortu stwierdził, iż postanowienie jego poprzednika było sprzeczne z prawem. Spadkobiercy byłych właścicieli mogą się więc ubiegać o zwrot bezprawnie zagarniętych włości. Teren jest niemały - w samym centrum miasta w grę wchodzi 60 hektarów.

Burmistrz skorzystał jednak z prawa odwołania w ustawowym terminie. Twierdzi, iż ze względu na pewne nieprawidłowości sprawa musi być ponownie rozpatrzona.

- W decyzji dopatrzyliśmy się wielu nieprawidłowości. Okazało się, że do zwrotu jest np. działka, na której stoi budynek Urzędu Miasta. Nabyliśmy ją prawnie od osoby, która odzyskała nieruchomość w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych! Pamiętam to doskonale, bo sam dokonywałem tej operacji... - podkreśla Rapacz. Burmistrz wyjaśnia, iż w myśl najnowszej decyzji ministra oraz po przeanalizowaniu numerów działek okazuje się, że trzeba byłoby zwrócić nawet park uzdrowiskowy i tereny sanatoriów, np. Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc, czy Uzdrowiska Rabka SA. - Niepokoi to dyrektorów tych placówek. Minister zresztą, prowadząc swe postępowanie, nie informował władz miasta o niczym. Nie wiedzieliśmy, iż są w stosunku do tego majątku jakieś roszczenia - zapewnia burmistrz. Krytykuje on decyzję, zarzucając jej zbytnią ogólnikowość, podawanie numerów działek jeszcze w starej wersji, różnej od tej, która stosowana jest obecnie.

Minister rozpatrzy decyzję ponownie. - Rozmawialiśmy już na ten temat z przedstawicielem ministerstwa, który gościł na posiedzeniu Rady Nadzorczej Uzdrowiska Rabka SA - mówi burmistrz. Sam jest zdania, iż jeśli coś się zabrało, należy to zwrócić, twierdzi jednak, że wypadałoby najpierw wszystko dokładnie sprawdzić, a szczególnie porównać wartości: obecną i poprzednią. - Często tak bywa, że dany teren jest znacznie bardziej wartościowy poprzez powstałą na nim lub obok infrastrukturę, a jeśli wzrasta jego wartość, to z kolei inna ustawa mówi, iż w takim przypadku właściciel powinien miastu zwrócić 50 procent tego "dodatkowego zysku". Na wielu działkach zainwestowaliśmy duże fundusze. Ta infrastruktura jest własnością gminy, a nie byłego właściciela. Minister, podejmując decyzję, wiele spraw uprościł, dlatego byliśmy zmuszeni odwołać się od niej.

Zdaniem Rapacza, w Szczawnicy decyzje podejmowano zbyt szybko. - Teraz tam nie ma nawet komu dać mandatu za bałagan. Właściciel przedwojenny nie ma jeszcze mocnego prawa do dysponowania terenem, a stary jest tak osłabiony prawnie, że nic nie chce już inwestować. (BES)

"Dziennik Polski" 2005-07-22

Autor: ab