Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Prof. Gutfreund - Żyd nowotarski

Treść

Ten kontakt zaczął się od e-maila, jaki burmistrz Nowego Targu otrzymał z Jerozolimy dwa miesiące temu. Teraz mógł gościć jednego z cudem ocalałych nowotarskich Żydów i kilkunastu jego przyjaciół - prawie w całości izraelską profesurę. 15-osobowa grupa pracowników naukowych z Izraela zaczęła spotkania z przedstawicielami środowisk akademickich od Warszawy. Delegacji przewodzą: prof. Hanoch Gutfreund - fizyk z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie i prof. Menachem Yaari - prezydent Akademii Nauk w Izraelu. W środę naukowcy gościli w Krakowie, potem w Nowym Targu - rodzinnym mieście prof. Gutfreunda. Emerytowany już profesor Hanoch Gutfreund pracuje teraz w dziale popularyzacji nauki, a jego uniwersytet to jedyna placówka, która posiada archiwum Alberta Einsteina. Podróż przez Warszawę i Kraków do Nowego Targu była dla niego podróżą sentymentalną, do kraju lat dziecięcych i młodzieńczych, zniszczonego tragedią Holocaustu. Gutfreundowie uchodzili przed wojną za jedną z najlepiej sytuowanych i wykształconych rodzin nowotarskich. Dziadek profesora był adwokatem, ojciec prowadził manufakturę tekstylną przy ul. Krasińskiego (w 1942 r. rejon getta). Z sześciorga rodzeństwa wszyscy skończyli gimnazjum. Z wojennej zawieruchy ocalał tylko on - resztę pochłonęły obozy w Bełżcu, Treblince; jedna z sióstr została rozstrzelana na nowotarskim kirkucie. Hanoch - wywieziony w głąb Rosji - najgorszy czas przetrwał w Kazachstanie, potem z Armią Andersa przedostał się na Zachód. Gości z Izraela podejmował w ratuszu burmistrz Marek Fryźlewicz wraz z przedstawicielami samorządu i służb mundurowych. Prof. Gutfreund opisywał piękną polszczyzną przedwojenne miasto, koegzystencję społeczności polskiej i żydowskiej. - Gdyby nie ta tragedia - może bylibyśmy sąsiadami... - mówił. - Dla moich kolegów to pierwsza wizyta w Polsce. Jest po drodze i Oświęcim. Przyjechać tylko tam, to gorzej niż nie przyjechać wcale... Była zagłada, ale Polska to jest dużo więcej. O przeszłości Żydów w Nowym Targu wiem z książki wydanej w Izraelu w językach polskim i angielskim. Wiem, że społeczność żydowska się tutaj rozwijała, było bardzo bogate życie społeczne, religijne, kulturalne, sportowe, istniały organizacje młodzieżowe i partie polityczne. Wiem też, że po śmierci Piłsudskiego endecja stała się silniejsza, brat mówił o antysemityzmie, ale sytuacja Żydów w tym mieście była zupełnie normalna. Goście skosztowali tradycyjnych lodów, obejrzeli zbiory Muzeum Podhalańskiego i wpisali się do księgi pamiątkowej. Potem prof. Stanisław Hodorowicz, rektor Podhalańskiej Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej, zaprosił kolegów z Izraela do swojej uczelni. Wręczył wszystkim pamiątkowe medale i zaprosił na prezentację multimedialną. Największe wrażenie wywarł na gościach potężny wykop pod budowę centrum dydaktyczno-bibliotecznego. Najbardziej wzruszającym momentem wizyty było zapalenie świeczki i modlitwa na nowotarskim kirkucie za wymordowaną rodzinę, za ofiary II wojny. Nazwisk krewnych, którzy zginęli w strasznych latach, padło kilkadziesiąt. Dziadek jest jedynym z familii, który w spokoju spoczął na tym cmentarzu - prochy ofiar Holocaustu są rozsiane po miejscach męczeństwa. Delegacja wybierała się tego dnia jeszcze do Morskiego Oka. W drodze powrotnej, w Krakowie, miała się spotkać z przewodniczącym Polskiej Akademii Umiejętności. (ASZ) "Dziennik Polski" 2007-06-29

Autor: wa