Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Protest w spółce

Treść

Przeciwko radzie

Pracownicy Zakładów Komunalnych z Rabki-Zdroju zaprotestowali przeciwko odrzuceniu przez radnych uchwały mówiącej o połączeniu ich spółki z wodociągowo-kanalizacyjną. Odpowiednie pismo 21 zatrudnionych skierowało na ręce przewodniczącego Rady Miasta.

"Domagamy się od was, radni, ponownego rozpatrzenia tej sprawy w jak najkrótszym terminie, ponieważ funkcjonowanie naszej firmy jest poważnie zagrożone. Zakład ma straty oraz zaległości podatkowe. Każdy dodatkowy dzień czy tydzień tylko pogarsza naszą sytuację. Żądamy od was podjęcia takich działań, które utrzymują nasze miejsca pracy i przyniosą korzyść dla społeczeństwa Rabki-Zdroju, a nie przyczyniają się do walki politycznej i rozgrywek" - napisali pracownicy spółki do przewodniczącego Rady Miasta Ryszarda Domaradzkiego. - To szantaż rady i działania burmistrza, który podjęcie uchwały chce wymóc na radnych - nie ma wątpliwości Ryszard Domaradzki.

Przypomnijmy: podczas niedawnej sesji radni odrzucili przygotowane przez burmistrza dwie wersje uchwały o połączeniu spółek: komunalnej i wodociągowo-kanalizacyjnej.

Podkreślali oni, iż obawiają się, po pierwsze, że takie rozwiązanie spowoduje podniesienie ceny wody, a po drugie - może pogorszyć sytuację obu firm. Burmistrz dowodził jednak konieczności przeprowadzenia takiej operacji - w przeciwnym bowiem wypadku spółce komunalnej grozi likwidacja. Tego najbardziej obawiają się jej pracownicy.

"Wyrażamy sprzeciw wobec działań, które mają charakter rozgrywek politycznych pomiędzy Radą Miasta a burmistrzem. Wyrażamy także oburzenie i dezaprobatę wobec słów i postaw tych radnych, którzy na oficjalnym posiedzeniu Rady Miasta poddają krytyce potrzebę istnienia naszego zakładu i sugerują jego likwidację. Jesteśmy głęboko oburzeni, że radni, którzy mają dbać o miasto i o to, co jest własnością miasta, nie przejmują się losem zakładów komunalnych ani losem pracowników" - napisali w piśmie do rady pracownicy spółki.

Protestujący dodają, że wielu z nich jest jedynymi żywicielami rodzin. Podkreślają, że choć nie zarabiają wiele, nigdy wcześniej nie protestowali, mając świadomość, iż ich pensje pochodzą z budżetu miasta. - Popieramy pomysł połączenia naszego zakładu ze spółką wodociągową, ponieważ to może być szansą na zmodernizowanie i dofinansowanie naszej działalności, zwiększenie naszej konkurencyjności, a tym samym zachowanie miejsc pracy. Działalność naszej firmy od czasu, kiedy straciliśmy najbardziej dochodową część - wywóz śmieci - zawsze cechowała sezonowość, wynikająca z charakteru zleceń takich jak letnie i zimowe utrzymanie dróg albo odśnieżanie. Taka działalność powoduje, że często tracimy płynność finansową i nie mamy funduszy na modernizacje - twierdzą pracownicy. Podkreślają oni, że połączenie ich firmy będzie korzystne zarówno dla nich, jak i dla Urzędu Miasta.

Ryszard Domaradzki nie ma wątpliwości, że za protestem kryje się burmistrz Antoni Rapacz. - Burmistrz wnioskował o zwołanie sesji na najbliższy piątek, jednak w jej programie są tylko odrzucone przez radę uchwały. Sesji nie zwołam, bo nie widzę takiej potrzeby. Będę jednak naciskał, aby burmistrz został z ewentualnego upadku spółki rozliczony.

Domaradzki podkreśla, iż burmistrz jest właścicielem spółki, dlatego na jej kłopoty powinien reagować znacznie wcześniej. - Widząc, że źle się dzieje, jako organ założycielski powinien rozwiązać już dawno radę nadzorczą. Teraz to nie problem rady, a burmistrza. Rada nie jest kołem ratunkowym! We wszystkich okolicznych miejscowościach spółki takie są osobne, dzięki czemu jest przejrzystość ich finansowania. Połączenie jedynie zmąciłoby ten obraz. Zatrudnieni w spółce ludzie nie stracą pracy! Zadbamy o to. (BES)

"Dziennik Polski" 2005-11-03

Autor: ab