Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Rokowania dla szpitala w Rabce

Treść

Rozmowa z JACKIEM NOWAKOWSKIM, dyrektorem ds. administracji nowotarskiego SPZOZ, przyszłym kierownikiem szpitala w Rabce-Zdroju.



We czwartek zostanie Pan oficjalnie szefem szpitala w Rabce-Zdroju, jednak już od pewnego czasu analizuje Pan sytuację tej placówki. Czy szpital będzie mógł się utrzymać z kontraktu z NFZ?

- Kontrakt dla Rabki to 5.888.073 zł. Obawiam się, że to nie wystarczy nawet na fundusz płac. Prasa podaje, że Rabka przejmie 242 etaty, a należy założyć, że średni etat brutto to 2000 zł. Nawet burmistrz zakłada, że wygospodaruje pewną kwotę na pokrycie kosztów administracyjnych - a my musimy jeszcze myśleć o zagospodarowaniu pustych oddziałów. Wyremontowano już piętro po oddziale noworodkowym i położniczym, na ukończeniu jest remont piętra po oddziale ginekologicznym i ostatnie piętro z dyżurkami oraz biurami.

- Jakie zatem są szanse przetrwania szpitala w Rabce do końca roku?

- Trzeba najpierw zdecydować, czy ten szpital ma prowadzić działalność dochodową, czy niekoniecznie dochodową, za to zapewniającą duży wachlarz usług.

- Z tego, co podkreśla w swych wystąpieniach burmistrz, ma się on bilansować.

- Jeśli tak, to będzie ciężko.

- Burmistrz wiele razy zapewniała, że najważniejsze jest przetrwanie roku na tym kontrakcie. Czy zgodnie z jej sugestiami przyszłoroczny kontrakt może być korzystniejszy?

- Tak, to bardzo ważna sprawa, ale sądząc po tegorocznym kontraktowaniu jest wielce prawdopodobne, że kontraktowanie na 2008 rok też będzie się opierać na wykonaniu. Są oczywiście pewne mechanizmy, aby go podnieść - jeśli na przykład wykażemy, że zatrudniamy fachowców, możemy starać się o jego zwiększenie.

- Dobrze zakontraktowane są oddziały wewnętrzny i paliatywny, nieźle poradnie specjalistyczne, natomiast niski kontrakt w stosunku do ubiegłorocznego wykonania ma chirurgia i OIOM. Na razie nie ma kontraktu na rehabilitację. Co zamierza Pan w takiej sytuacji? Czy możliwy jest powrót oddziału chirurgii do takiego stanu, jaki był w tym szpitalu przed połączeniem z nowotarskim SPZOZ-em? Czy realny jest pomysł burmistrz o utworzeniu czterołóżkowego oddziału ambulatorium dziecięcego?

- Z ambulatorium dla dzieci będzie mały problem, bo z tego, co wiem, takiego produktu NFZ nie kontraktuje. Kontraktuje oddział, więc gdy się na niego zdecydujemy, będziemy musieli zastanowić się, czy na rynku w tym segmencie lecznictwa jest miejsce dla Rabki.

- Ale widzi Pan taką możliwość?

- Technicznie tak. Fachowców da się pozyskać, ale teraz, bez kontraktu, należałoby się najpierw zastanowić, kto taki oddział będzie finansował. Czy szpital to uniesie?

- A co z chirurgią? Był czas, że mówiło się o jej likwidacji.

- Tu mamy też kłopot. Największy to personalny. Mamy tylko 4 chirurgów. Nie jest też tajemnicą, że specjalizację II stopnia ma tylko pan doktor Waradzyn. Inna sprawa: oddział chirurgiczny bez bloku operacyjnego nie może działać, a on - funkcjonować bez OIOM. Pojawia się więc kwestia dużego kapitalnego remontu. Trzeba zrobić modernizację bloku operacyjnego, a to co najmniej 2,5-3 mln zł, nabyć wyposażenie do pracowni endoskopowej za 300-400 tys. A to jeszcze nie wszystkie konieczne remonty. Szacuję, że termoizolacja budynku pochłonie kolejny milion. Do tego jeszcze dochodzi remont przychodni i montaż windy - to następne 300 tys. Dlatego w Rabce o oddziale ginekologiczno-położniczym nie ma co marzyć...

- Ale burmistrz wiele razy mówiła, że po przejęciu szpitala przez samorząd planuje stworzenie w Rabce jednodniowej izby porodów rodzinnych.

- To znowu są szczere chęci, ale nie mają one odzwierciedlenia w tym, co kontraktuje NFZ. Nie ma on takiego produktu jak rodzinna izba porodowa na dzień. Przecież kobieta nie umawia się na poród na godzinę! Dlatego w takiej izbie trzeba by utrzymywać personel przez 24 godziny na dobę i dodatkowo utworzyć oddział noworodków - też z 24-godzinną obsadą.

- Podsumowując: nie widzi Pan więc takiej możliwości?

- Szczerze mówiąc, nie. Nie miałoby to podstaw ekonomicznych, bo techniczne mamy. Jednak czytając rozporządzenie ministra zdrowia w sprawie dostosowania do wymogów sanitarnych mijałoby się to - moim zdaniem - z celem. Do trzech sal, które służyłyby pacjentowi, musiałoby być co najmniej 6 sal pomocniczych. To jednak sprawa przyszłości. Co roku mamy nowe rozporządzenie, a tegoroczne jest mniej restrykcyjne od ubiegłorocznego.

- A co z rehabilitacją?

- Sprawa jest do rozwiązania. Tam brakuje tylko niedrogiego sprzętu za około 3000 zł i specjalistów, zatrudnionych niekoniecznie w pełnym wymiarze.

- Korzystny jest tegoroczny kontrakt dla oddziału paliatywnego. Czy to będzie oddział dla dzieci - bo taki planowano otworzyć w Rabce?

- To oddział dla dorosłych, ale jest przygotowany i dziecięcy. Ja bym nie uciekał od paliatywu dziecięcego. Pomieszczenia są gotowe, teraz wszystko zależy od tego, na co otrzymamy kontrakt i jaka będzie wola polityczna.

- Przed dwoma laty był Pan jednym z dyrektorów w Rabce, potem w Nowym Targu. Jakie własne zamysły udało się Panu zrealizować w nowotarskim ZOZ-ie?

- Udało mi się wprowadzić zmiany, które dały w sumie około 150 tys. zł oszczędności miesięcznie.

- A jakie to były zmiany?

- Szpital w Rabce był administracyjne bardziej zrestrukturyzowany w przeciwieństwie do Nowego Targu. Na początek wyprowadziliśmy więc pranie na zewnątrz, co dało nam około 30 tys. zł oszczędności miesięcznie. Udało nam się zmienić rodzaj paliwa w kotłowni, które było najwyższym kosztem administracyjnym. Poprzednio za litr opału szpital płacił średnio po 2,25 zł, teraz po 1,73 zł - przy rocznym zużyciu około miliona litrów. Dodatkowo pewne oszczędności na paliwie dało nam zlikwidowanie wytwornic pary. Zmiana ta daje nam rocznie oszczędność około 700 tys. zł. Udało się też zbilansować ciepło na oddziale wewnętrznym. Zeszłej zimy i poprzednich aż trzy oddziały - wewnętrzny, kardiologiczny i neurologiczny - praktycznie zamarzały, dlatego non stop stały tam nagrzewnice. W tym roku ociepliliśmy obiekt. Gdy przeszedłem do Nowego Targu, z 13 karetek jeździło tylko 6! Teraz mamy 11 i - co ważne - wszystkie jeżdżą. Odpadł też koszt transportu firmy Falck. Ze zwalnianych pracowników utworzyliśmy własną ekipę remontową do prostych prac. Teraz kosztem samych materiałów udało nam się przeprowadzić kilkanaście remontów. W tym roku przeprowadziliśmy przetarg na dzierżawę apteki, uzyskaliśmy 30 tys. zł miesięcznie, poprzednio czynsz wynosił 10 tys. Akurat te 20 tys. zł brakowało nam do tego, by administracja się bilansowała. A z końcem roku tyle się mówiło, że ludzi należy zwolnić z administracji... Okazuje się, że szukanie oszczędności w niej do niczego nie prowadzi! Jesteśmy już na etapie rozpoczęcia przetargu na żywienie. Jeśli się uda, jedzenie będzie tańsze, cieplejsze i lepsze. Jest koncepcja, aby część obowiązków od firmy przejęli pracownicy SPZOZ. Mieliśmy też w planie otwarcie wypożyczalni sprzętu medycznego i ortopedycznego. Już po raz trzeci wystawialiśmy go na aukcję i nikt nie chciał go kupić, więc po co ma leżeć w magazynie? W ubiegłym roku udało nam się zrezygnować z serwisu firmy Siemens, która brała 8000 zł miesięcznie - ciężko określić, za co. Pracownicy twierdzili, że za szybką reakcję serwisową, ale ja tego nie widziałem. Udało nam się też uruchomić nową centralę telefoniczną.

- Czy mówi Pan o tej wzbudzającej sporo kontrowersji?

- Tak, to jest ta kontrowersyjna, niemniej stała ona już w magazynie szpitala, była zakupiona.

- A jak długo tam stała?

- Tego nie wiem, ja przeszedłem do szpitala w 2005 roku, ale podobno od 2003. Termin gwarancji, gdy ją montowaliśmy, praktycznie się kończył.

- Dlaczego nie została zamontowana wcześniej? Kto ją zamówił?

- Według pracowników były pewne perturbacje na linii szpital - telekomunikacja, która odmawiała łącza ze względu na zaległości szpitala w opłatach. Udało nam się jednak wynegocjować ugodę. A kto zamówił centralę? Nie wiem...

- Co daje SPZOZ-owi podwójna linia telefoniczna?

- Teraz jest już pojedyncza centrala cyfrowa. Mamy pełny billing rozmów z każdego numeru, mamy sekundowe naliczanie i kilka tysięcy minut gratis w abonamencie. Oczywiście, jest on droższy.

- To jakiej wysokości oszczędności z tego tytułu ma szpital?

- Trudno je wyliczyć, bo musimy porównać rok do roku. Spodziewamy się jednak oszczędności szacunkowych około 20 tys. zł rocznie.

- Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała:

BEATA SZKARADZIńSKA





Autor: ea