Różnica klasy
Treść
W finale Pucharu Podhala rozegranym w minioną niedzielę IV-ligowy Lubań Maniowy pokonał B-klasową Babią Górę Lipnica Wielka 7-0. A oto opinie szkoleniowców obu drużyn wygłoszone po finałowym meczu. Zrobiliśmy wszystko, na co nas było stać Wojciech Janiszewski trener Babiej Góry Lipnica Wielka: - Przegraliśmy finałowy mecz bezdyskusyjnie, ale przecież tak naprawdę nie mogło być inaczej. Dzieli nas od Lubania wiele klas rozgrywkowych i to było dziś widać na boisku. Ustępowaliśmy rywalom pod każdym względem w przygotowaniu kondycyjnym i szybkościowym, umiejętnością prowadzenia gry. My próbowaliśmy przeciwstawić naszym rywalom wszystko, na co nas aktualnie stać. To nasze zaangażowanie wystarczyło na chwilę, czyli konkretnie przez 45 minut. Później z każdą minutą opadaliśmy z sił, a to się przełożyło na taki a nie inny wynik. Oczywiście, nie mam pretensji do chłopaków o taki a nie inny wynik. Zostawili przecież na boisku sporo zdrowia. Zdaję sobie sprawę z ich aktualnych możliwości i na obecnym etapie więcej od nich nie mogłem oczekiwać. Niestety, nie mamy możliwości trenowania 4 razy w tygodniu. Czasami gracze z podstawowego składu nie mogą przyjść na trening nawet raz w tygodniu, bo są zajęci pracą. Czasami wygląda to jak pospolite ruszenie, ale mimo wszystko zespół robi systematyczne postępy. To przecież dopiero 3. rok istnienia naszego klubu. Jesienią w klasie B byliśmy w strefie spadkowej, ostatecznie rozgrywki ukończyliśmy na 5. miejscu. Dla nas i dla naszej społeczności samo dotarcie na ten szczebel rozgrywek pucharowych jest wielkim sukcesem. Udało się nam pokonać wiele wyżej sklasyfikowanych klubów. W finale poprzeczka była ustawiona zdecydowanie za wysoko. Chcielibyśmy w kolejnych sezonach także dobrze wypaść w rozgrywkach pucharowych, a także awansować do klasy A. Wiele jeszcze trzeba poprawić w funkcjonowaniu naszego klubu, przede wszystkim poszerzyć kadrę zawodniczą, bo traciliśmy niepotrzebnie punkty na skutek absencji niektórych graczy. Mieliśmy obowiązek wygrać Bartłomiej Walczak trener Lubania Maniowy: - Wygraliśmy ten finał kolejny raz z rzędu, ale tym razem to był nasz obowiązek zwyciężyć rywala ustępującego nam o kilka klas rozgrywkowych. Nie chcę przez to powiedzieć, że lekceważę naszych finałowych przeciwników. Wręcz odwrotnie, chciałbym pochwalić piłkarzy z Lipnicy Wielkiej, którzy przeciwstawili nam niebywałą ambicję i zaangażowanie. Drużyna Babiej Góry pokazała się szczególnie dobrze w pierwszej połowie tego spotkania. Myślę, że jak im nie zabraknie determinacji w robieniu postępów, to niebawem powinni świętować awans do wyższej klasy. Co do postawy moich zawodników, to oczywiście cieszy zwycięstwo, chociaż z gry nie jestem całkowicie zadowolony. Szczególnie pierwsza odsłona tego spotkania nie mogła dawać podstaw do dobrej oceny. W naszych poczynaniach było dużo niedokładności, a nawet chaosu. Za dużo było pojedynków indywidualnych. W drugiej połowie było zdecydowanie lepiej. Zagraliśmy przede wszystkim szybciej i składniej przyszły bramki, które były efektem znacznie lepszej organizacji naszej gry. W przerwie spotkania wcale nie było z mojej strony jakichś nacisków na poszczególnych graczy, raczej były tylko wskazania na popełniane błędy. Więcej uwagi poświęciłem na mobilizację zespołu, chociaż przed meczem każdy z zawodników zarzekał się, że podejdzie do spotkania z pełnym zaangażowaniem, ale gra z rywalem, co tu dużo ukrywać, słabszym, jakoś tę mobilizację osłabiła. Poza samym spotkaniem ciszy bardzo uroczysta i doskonale zorganizowana oprawa tego spotkania. Mecze z hokeistami i inne atrakcje w dniu finału to była prawdziwa promocja piłki nożnej na Podhalu. Oby więcej tego typu imprez. (ZK) "Dziennik Polski" 04.07.07
Autor: aw