Trudne drogi
Treść
Kierowcy i mieszkańcy Podhala narzekają na sytuację na drogach i małą aktywność drogowców. Ci zaś twierdzą, że cały czas uwijają się z odgarnianiem i wywożeniem śniegu.
Telefony urywają się nie tylko w biurach zarządców dróg, ludzie dzwonią także do naszej redakcji. Trudno jest w Czarnym Dunajcu i we wszystkich wyżej położonych osiedlach i miejscowościach. Na os. Suskiego w Nowym Targu ugrzęzła w śniegu karetka pogotowia, parkingi pod szpitalem miejskim nie są oczyszczone, a parkingowi ograniczają się tylko do pobierania opłat. Nie ma gdzie zaparkować samochodu, pryzmy na chodnikach utrudniają ruch pieszych. Trudno wyjechać na drogę główną z boku, bo spoza śnieżnych zasp nic nie widać. Nad głowami pieszych i nad dachami samochodów niebezpiecznie zwisają lodowe sople. Trwa też odwieczna wojna: właściciele posesji nagminnie odgarniają śnieg na ulice, a ciężki sprzęt z powrotem spycha go na posesje. Z obfitych opadów ciszą się za to dzieci, narciarze i właściciele wyciągów. Wczoraj rano problemy z dojazdem na miejsce miały autobusy PKS do Załucznego, Zubrzycy Górnej, Lipnicy Wielkiej. W kilku przypadkach kierowcy skracali kurs i wysadzali pasażerów wcześniej.
- Warunki są bardzo trudne, praktycznie wszyscy kierowcy skarżą się na zimę - komentuje dyżurny ruchu na dworcu PKS. Strażacy dwukrotnie musieli wyciągać z zaspy karetkę pogotowia: w Nowym Targu na os. Suskiego oraz w Łapszach Wyżnych. Sami też mieli we wtorek problemy z dojechaniem do pożaru w Krośnicy w gminie Krościenko.
- Sytuacja na drogach powiatowych w mieście nie jest najgorsza - mówi dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg Robert Waniczek. - Przejezdne są drogi na Orawie, mamy jednak problemy w rejonie Łapsz.
- Duże utrudnienia są praktycznie wszędzie w mieście, ale nie ma dróg całkowicie nieprzejezdnych - informuje komendant nowotarskiej Straży Miejskiej Edward Poręba, który koordynuje akcję "Zima" w Nowym Targu.
Powiat i miasto uruchomiły dzisiejszej nocy kolejny etap wywożenia śniegu z pryzm na chodnikach. To kosztowne działanie, dlatego śnieg będzie usuwany przede wszystkim stamtąd, gdzie ogranicza widoczność, utrudnia ruch w ważnych miejscach, stwarza niebezpieczeństwo dla pieszych. Dyrektor Waniczek zapowiada likwidację zasp na chodnikach na ul. Kowaniec i Waksmundzkiej. - Śnieg wywozimy już od kilku nocy, ale efektów nie widać - przyznaje Waniczek.
Drugi etap wywózki śnieżnych pryzm przy drogach miejskich obejmie Rynek, ulice Krasińskiego, Kościuszki, Suskiego, Długą, Ogrodową, Bolesława Wstydliwego, Podhalańską, Kazimierza Wielkiego. Usuwanie śniegu z centrum Czarnego Dunajca prowadzi nocami tamtejsza gmina, ale mieszkańcy i tak narzekają na kiepską przejezdność.
- To proszę zobaczyć, co się dzieje w Nowym Targu - komentują takie uwagi w tamtejszym Urzędzie Gminy.
- Niebawem ruszą na miasto strugarki, one powinny trochę poszerzyć jezdnię - zapowiada komendant Poręba. - Teraz trzeba największą uwagę zwracać na śnieg i lód spadający z dachu. Może zagrażać ludziom i samochodom.
Straż Miejska zabezpiecza ruch w miejscach, gdzie właściciele kamienic zabierają się za usuwanie lodowo-śnieżnych nawisów. Dla administratorów drogi problemem są także mieszkańcy, którzy ze swoich podwórzy wypychają śnieg na jezdnię. Po raz kolejny powtarza się kierowany do nich apel, żeby przede wszystkim pryzmowali biały puch na miejscach wolnych, na trawnikach, w ogrodach, a w ostateczności wywozili go na własną rękę.
Problemem, na jaki zwraca uwagę dyrektor Waniczek z PZD, jest brak odpowiedniej liczby ciężkiego sprzętu drogowego, który poradzi sobie z takimi warunkami. Najpopularniejsze pługi z gumowym spodem lemiesza nie są w stanie odgarnąć śniegu. W całym powiecie nowotarskim są obecnie tylko trzy równiarki, wszystkie należące do prywatnych firm. W pierwszej kolejności wykonują one zlecenia zarządcy dróg krajowych i wojewódzkich, bo ci są w stanie najwięcej zapłacić. Dopiero wczoraj udało się zamówić dwie równiarki na drogi powiatu nowotarskiego. Problemem są także ograniczone finanse. Budżet Powiatowego Zarządu Dróg jest od kilku lat stały, więc jeśli zimowa akcja pochłonie za dużo pieniędzy, nie będzie funduszy na letnie czyszczenie rowów i utrzymanie poboczy.
W nowym roku drogowców uderzą kolejne koszty - nie wolno będzie już stosować do posypywania żużla, tylko bardziej bezpieczny, ale też droższy grys. Tak czy inaczej, mieszkańcy terenów górskich w zimie muszą uzbroić się w cierpliwość i czekać, aż przestanie padać... (KS)
"Dziennik Polski" 2005-02-04
Autor: ab