Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Tylko we Lwowie...

Treść

Klasztor Bernardynów, klasztor Dominikanów, ulica Łyczakowska z zachowanymi na murach pozostałościami szyldów i reklam polskich sklepów; pałac Potockich, gdzie, bywając we Lwowie, gości prezydent Juszczenko; ściskające za serce kamienie nagrobków na Cmentarzu Łyczakowskim i Cmentarzu Orląt; nagrobek powstańca i poety - Seweryna Goszczyńskiego, który w ostatnich swoich latach tu mieszkał i tu zmarł, nagrobek Marii Konopnickiej; pomnik Nikifora, rozsiane wszędzie ślady polskiej świetności. To pejzaż, jakim żyli od lata dwaj młodzi badacze z nowotarskiego Oddziału Polskiego Towarzystwa Historycznego: Robert Kowalski i Bronisław Chowaniec-Lejczyk. Podróże do Lwowa odbywali trzykrotnie, a ich kwerenda - choć nie spełniła wszystkich oczekiwań, bo czas był krótki, a na zamówione pozycje czekało się długo - przyniosła wiele interesujących odkryć i pozwoliła przywieźć do Nowego Targu kopie cennych, nieznanych dotąd dokumentów. Rozszerzają one znacznie wiedzę o dziejach Nowego Targu i Podhala w okresie od II połowy XVIII do początku XIX wieku, są przyczynkiem do poznania mechanizmów administracyjno-społecznych działających w latach autonomii galicyjskiej. Realizowany przez nowotarskich historyków z pomocą miasta projekt "Lwowskie Noviforiana" wpisuje się jeszcze w program obchodów 660-lecia Kazimierzowskiej lokacji, a jego efektem będzie m.in. przygotowanie multimedialnej prezentacji dla miejscowych szkół. Na razie bohaterowie lwowskich wypraw zaprosili wszystkich zainteresowanych historią Podhala w czasach galicyjskich na prelekcję i wystawę do MOK-u. Okres narodowej niewoli był bowiem dla Galicji czasem tragicznym, ale pod wieloma względami ciekawym, monarchia austriacka szczyciła się perfekcyjnie zorganizowaną machiną administracyjną. Wiele dotyczących Podhala dokumentów z tych czasów przetrwało w archiwalnych zasobach Krakowa, Zakopanego i Nowego Targu, jednak wielu trzeba jeszcze szukać w Wiedniu i we Lwowie. - Chodziło o to, by zatrzeć pamięć o Krakowie jako o stolicy - mówili historycy. - Część materiałów została przez Oswalda Balzera - do 1933 roku dyrektora Państwowego Archiwum we Lwowie - przewieziona do Krakowa, potem, w 1944 r., polscy historycy postanowili przewieźć do kraju kolejne materiały i kilkunastoma pociągami dojechały one do Tyńca, jednak władze sowieckie nakazały ich powrót. W zasobach Centralnego Państwowego Archiwum Historycznego Ukrainy (klasztor Bernardynów) nasi badacze znaleźli m.in. metryki: Józefińską (z lat 1875-1788) i Franciszkańską (z lat 1788-1819), czyli pierwsze gruntowe katastry Galicji. Ich sporządzanie służyło naliczaniu podatków według "sprawiedliwych" kryteriów i budowaniu wśród ludu wizerunku dobrego cesarza. Te kilkusetstronicowe księgi są również kopalnią informacji o liczbie ludności i jej dochodach, strukturze społecznej i klasyfikacji gruntów. Takie księgi odnaleźli badacze również dla innych miejscowości: Zakopanego, Bukowiny Tatrzańskiej, Klikuszowej, Ratułowa, Poronina. Niewątpliwie skuteczny okazał się sposób zapewniania c.k. austriackiej armii właściwego stanu osobowego: prawo do dziedziczenia roli miał tylko ten, kto nie unikał branki... Obyczajową ciekawostką z przeszłości jest m.in. odnaleziony przez historyków, opatrzony pieczęciami wszystkich wójtów i dominium nowotarskiego protest mieszkańców Podhala przeciwko podwyżkom cen alkoholu. Za pośrednictwem namiestnictwa we Lwowie skierowali go nasi przodkowie do samego cesarza. Poszukiwania w zespole map i planów pozwoliły odnaleźć m.in. wykonany przez austriackich urzędników plan Nowego Targu z 1854 r., mapę "zakopianki" z wykreślonym jej alternatywnym przebiegiem, mapę drogi łączącej Maniowy z Klikuszową. Uwagę zwraca estetyka map, zadziwia ich perfekcyjne wykonanie z odzwierciedleniem rzeźby terenu. W przypadku dokumentów rewelacyjnie zachowały się lakowe pieczęcie. - Do Lwowa jeszcze wrócimy... - zapewniają historycy, prezentując na razie trofea trzech swoich wypraw. (ASZ), "Dziennik Polski" 2006-12-05

Autor: ea