Uszli przed katastrofą
Treść
Byłem na tej wystawie w Katowicach, na szczęście wyjechałem stamtąd w sobotę około godz. 13. O tragedii dowiedziałem się z telewizji - mówi Władysław Bylina, prezes nowotarskiego Oddziału Polskiego Związku Hodowców Gołębi Pocztowych.
Kiedy zawalił się dach jednego z pawilonów Międzynarodowych Targów Katowickich, w środku był jego kolega z Nowego Targu wraz z synem; ich stoisko usytuowane było nieco z boku, być może dzięki temu zdążyli uciec. Z terenu Podhala nie byli to jedyni uczestnicy targów w Katowicach, ale wszystko wskazuje na to, że podhalańscy wystawcy uszli stamtąd cało.
- Wystawa rozpoczęła się w piątek i wtedy ocenia się gołębie, potem rozpoczyna się już zwiedzanie - mówi Władysław Bylina. - Niektórzy członkowie Polskiego Związku Hodowców Gołębi Pocztowych przywożą z sobą cały asortyment pucharów, pamiątek i oczywiście gołębie. Część z nich chce się pochwalić, inni chcą sprzedać. Dużo było obcokrajowców; z Holandii, Belgii, Czech, Austrii...
Pan Władysław wyjechał z targów w sobotę około godz. 13. Kilka godzin później zwalił się dach jednego z pawilonów Międzynarodowych Targów Katowickich; o tragedii dowiedział się z przekazów telewizyjnych już po powrocie do domu i nie chce nawet myśleć o tym, co by było, gdyby doszło do tego przed południem. W wystawie brał udział także jego kolega z Nowego Targu wraz z synem. Oni również mogą mówić o wielkim szczęściu, ich stoisko usytuowane było w bocznej części pawilonu. Gdy dach budynku zaczął się walić, mężczyzna wybił szybę i uciekł wraz z synem.
Uczestników wystawy, którzy do Katowic przyjechali z Podhala, było jednak więcej. Władysław Bylina, prezes nowotarskiego oddziału i jednocześnie sekretarz okręgu nowosądeckiego Polskiego Związku Hodowców Gołębi Pocztowych, powiedział wczoraj "Dziennikowi", że z samego Nowego Targu wystawiany był 1 gołąb, podobnie z Zakopanego, natomiast z Waksmunda - prezentowano dwa gołębie. Z całego okręgu nowosądeckiego, któremu podlega oddział w Nowym Targu, wystawiano w Katowicach 28 gołębi. W całym okręgu nowosądeckim zrzeszonych jest 1400 osób, w oddziale w Nowym Targu jest 50 hodowców. Najwięcej wystawców z okręgu było - jak przyznaje pan Władysław - z Nowego Sącza i Limanowej. Hodowcy z Rabki nie wystawiali tym razem gołębi.
- Spotkałem na targach mnóstwo znajomych, wielu z nich miało stoiska w centrum pawilonu, tam, gdzie było największe uderzenie, boję się o nich - mówi przejęty tragedią Władysław Bylina. - To była potężna hala, nie wiem, czy na dachu zalegał śnieg, ale na pewno była bardzo dobra akustyka, kto wie, czy do tej całej tragedii nie przyczyniły się drgania, tym bardziej że miał występować jeszcze zespół bigbitowy. Poza tym było tam mnóstwo ludzi, zrobiło się ciepło, może to też miało wpływ na tę całą sytuację.
(TEZ)
"Dziennik Polski" 2006-01-30
Autor: ab