Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Waga dokumentu

Treść

Bogusław Giełczyński to postać w "mieście" znana - urzędnik z najdłuższym stażem, długoletni prezes kowanieckiej OPS, wreszcie posiadacz archiwaliów, z których ten i ów mógł czasem coś zobaczyć. Dopiero jednak otwarta w nowotarskim ratuszu wystawa "Unikatowe, cenne, ciekawe" pokazuje, jakie bogactwo kryły szuflady i szafy miłośnika starych dokumentów, jak odbiła się w tych archiwaliach historia Polski i regionu, począwszy od schyłku XIX wieku aż po przełom tysiącleci.

- Najpierw gromadziłem dowody tożsamości, dokumenty osób znajomych - mówił właściciel niezwykłej kolekcji podczas otwarcia wystawy organizowanej pod auspicjami Muzeum Podhalańskiego PTTK. - Dwie teczki personalne opatrzone są co prawda klauzulą "ściśle tajne", ale Ustawa o ochronie danych osobowych i informacji niejawnych już ich nie dotyczy. Są to dokumenty osób nieżyjących. Część tych zbiorów to pamiątki rodzinne, rzeczy po śp. prof. Franciszku Pierwole, darowizny od znajomych osób, zakupy z giełdy staroci, a część - uratowana przed zniszczeniem - pochodzi z dawnego Urzędu Powiatowego.

Najstarszy eksponat to spisany po niemiecku i po łacinie dokument z 1815 r., dotyczący jakichś posiadłości ziemskich. Piękną ornamentyką przyciąga oko stary dyplom cechowy. O ile szybciej działał w końcu XIX wieku wymiar sprawiedliwości - można wnosić z losów pozwu pradziadka właściciela zbiorów w sprawie 10 drzew wyciętych przez złodzieja na Łapsowej Polanie - rozprawa sądowa odbyła się do dwóch tygodni. Z dawnego planu przestrzennego można czytać wszystko jak z elementarza.

Są tu najstarsze pozwolenia na budowę domu - ze szczegółowym opisem, gdzie co powinno się znajdować i w jakiej odległości od budynku trzeba postawić sławojkę; ciekawe pamiątki to "świadectwa moralności" wydawane ongiś bynajmniej nie przez księdza, lecz przez władzę świecką, a potrzebne Podhalanom do wyjazdu "za wielką wodę".

Pierwsze dowody osobiste pochodzą z 1922 r. Znalazły się wśród eksponatów odbijane na c.k. austriackiej maszynie (dar Franciszka Józefa dla miasta) plakaty, np. "odezwa ku uczczeniu imienin Pierwszego Marszałka RP Józefa Piłsudskiego" - najstarsze plakaty z nowotarskiej drukarni.

W osobistej gablocie prof. Franciszka Pierwoły - późniejszego łacinnika i germanisty, wychowawcy wielu roczników licealistów, znalazły się m.in. świadectwo dojrzałości, dyplom za ratowanie ginących podczas wielkiej powodzi, charakterystyczne "cwikiery".

Prawdziwy unikat wystawy to legitymacja pilota z Podczerwonego, który w 1939 r. przedostał się do Francji, potem był odznaczony Krzyżem Virtuti Militari i trzykrotnie Krzyżem Zasługi. Okupacyjne pamiątki to także dokumenty jeńców wojennych, pierwsze niemieckie obwieszczenia o rozstrzelaniach.

Największe zainteresowanie wzbudzała jednak gablota z góralskimi kenkartami. W skali całego powiatu - jak przypominał uczestnikom wernisażu w ratuszu Bogusław Giełczyński - kenkarty przyjęło 18 procent ludności (najwięcej w Szczawnicy i w Cichem, najmniej w Krościenku). O przyznaniu komuś (najczęściej jednej osobie w rodzinie) dokumentu z charakterystyczną literą "G" decydował Komitet Góralski w porozumieniu z sołtysem, a kenkarty traktowane były przeważnie jako zabezpieczenie przed wywózką na roboty do Niemiec i gwarancja otrzymania kart żywnościowych.

Sporo znalazło się w rękach prezesa kowanieckiej OSP fotografii partyzanckiego oddziału Józefa Kurasia "Ognia", ma on też w swoich zbiorach czapkę "leśnych" z cynowym orzełkiem.

Kolejna epoka udokumentowana zdjęciami to lata stalinowskie, czasy działalności Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. Z tych lat pochodzą ciekawe "charakterystyki" szczegółowo opisujące prowadzenie się, postawę społeczną i ideową obywatela, jego stosunek do Związku Radzieckiego. Sformułowania z tych pisanych na maszynie "charakterystyk" dziś rozbawiają, natomiast kiedyś mogły być złą wróżbą dla opisywanego.

W szpargałach za szkłem można się zaczytać i stracić poczucie czasu, ale też są one kapitalnym przyczynkiem do historii dwóch stuleci. Że się te bezcenne dziś pamiątki uchowały - chwała zbieraczowi. (ASZ)

"Dziennik Polski" 2006-03-13

Autor: ab