Wędkarze kontra elektrownia w Koniówce
Treść
Straż rybacka z nowosądeckiego oddziału Polskiego Związku Wędkarskiego stwierdziła wczoraj, że koryto potoku Czarny Dunajec na ponad 100-metrowym odcinku poniżej elektrowni wodnej w Koniówce jest wyschnięte. - Przepływ skierowano na elektrownię, co spowodowało śmierć biologiczną tego odcinka - mówi strażnik rybacki Jan Chrobak. Elektrownia należy do żony Waldemara Zająca, byłego naczelnika Wydziału Ochrony Środowiska Starostwa Powiatowego w Nowym Targu. - Kontrolę przeprowadziliśmy po telefonach od wędkarzy z Zakopanego, którzy alarmowali nas o braku przepływu wody - relacjonuje Chrobak. - Tę sytuację wykorzystali kłusownicy. Tymczasem na odcinku tym występowały takie gatunki, jak m.in. pstrąg potokowy, objęty obecnie okresem ochronnym, lipień, objęty zakazem połowu, głowacz pręgopłetwy i białopłetwy, znajdujące się pod ścisłą ochroną gatunkową. Sytuacja, do jakiej doszło, może być już nie do uratowania! - Wczoraj oraz dwa dni temu trwał rozruch turbin i to mogło być przyczyną nieprawidłowości. Jeśli tak się stało, potrzebujemy po prostu trochę czasu, by dostosować przepływ wody do warunków. Zrobimy to jak najszybciej - wyjaśnia Waldemar Zając. Były naczelnik Wydziału Ochrony Środowiska Starostwa Powiatowego jest oburzony atakami straży rybackiej. - Wcześniej na odcinku tym w ogóle nie było przepływu. Ryby nie mogły przedostać się przez dwumetrowy próg oraz niedrożne przepławki, bo nie potrafią fruwać! To my udrożniliśmy ten odcinek, m.in. poprzez wybudowanie jednej przepławki i udrożnienie drugiej, ale o tym już się nie mówi. A ja na wszystko mam dokumentację. O sprawie powiadomiono Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej, którego przedstawiciele także byli na miejscu kontroli. (AGN) "Dziennik Polski" 2007-10-18
Autor: wa