Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wojas Podhale Nowy Targ mistrzem Polski w hokeju na lodzie

Treść

Huczna noc w Nowym Targu. Świętowanie mistrzostwa


Na ten dzień nowotarscy kibice hokeja czekali równe 10 lat! Wreszcie po "chudych" latach nastał dzień, w którym ich ukochane Szarotki po raz 18. w historii zostały mistrzami Polski!



Blisko 200-osobowa grupa najwierniejszych fanów Podhala zebrała się we wtorkowy wieczór w sali gimnastycznej w Miejskiej Hali Lodowej, gdzie na specjalnie przygotowanym projektorze oglądali decydujące zwycięstwo swoich ulubieńców. Przez cały czas trwania spotkania nieustająco trwały gromkie oklaski i przyśpiewki. "Hej, hej Podhale" bądź "Mistrz, Mistrz Podhale" słychać było chyba nawet na drugim końcu miasta. Wybuch radości nastąpił w momencie gdy arbiter główny zakończył spotkanie. Polał się szampan, w górę poszły sztuczne ognie, a dotychczas obcy sobie ludzie wpadli w objęcia. Gratulacje w imieniu klubu odbierał obecny w sali kierownik Wojasa Rafał Topolski. Nie zabrakło również, łez wzruszenia. - 10 lat to kawał czasu, ale warto było czekać na taką noc. Mistrza już nam nikt nie odbierze! - wykrzykiwał drżącym głosem jeden z fanów.

Po chwili kibice ruszyli w miasto do pobliskich pubów, a o godzinie 1.00 ponownie zebrali się na rynku, tym razem już w liczbie blisko 700 osób. Wreszcie o 1.20 do miasta wjechał autobus z zawodnikami. Wzdłuż ulicy Kolejowej rozbłysły efektowne fajerwerki. Bohaterów przywitały okrzyki "Dziękujemy, Dziękujemy", a za moment z ust kibiców słychać było głośne "Sto lat". Kapitan Szarotek Jarosław Rożański wzniósł w górę okazały puchar, dając jednoznacznie do zrozumienia, że jest on również zasługą kibiców. Po chwili zawodnicy zginęli w tłumie. Każdy kibic chciał za wszelką cenę pogratulować osobiście zwycięzcom, uścisnąć im dłoń. Były wspólne fotografie, autografy i toasty. Skandowano nazwisko praktycznie każdego z członków drużyny. W górę w geście triumfu podrzucano prezesa Wiesława Wojasa, a także trenera Wiktora Pysza. Kilku graczy, m.in Tomas Jakes, Krzysztof Zapała, Martin Voznik i Sebastian Biela, postanowiło cieszyć się z mistrzostwa na.... dachu autokaru! W taki sposób dotarli pod halę lodową, gdzie świętowania był ciąg dalszy. Tańcom i śpiewom nie było końca aż do białego rana.

MACIEJ ZUBEK

GŁos majĄ bohaterowie

Frantisek Bakrlik: - Co tu dużo mówić, jest niesamowicie! To mój pierwszy w karierze złoty medal, mam nadzieje, że nie ostatni. Cieszę się z niego niesamowicie. Nie wiem, czy zostanę w Podhalu na przyszły sezon. Dziś o tym nie myślę. Na razie chcę się tylko bawić.

Tomasz Malasiński: - Jesteśmy najlepsi w Polsce! Myślę, że zasłużyliśmy na te złote medale. Tychy były bezradne. Cieszę się, że w tak młodym wieku jest mi już dane świętować tytuł mistrza Polski. Może dziś to dopiero początek kilkuletniej serii zwycięstw? Oby tak było!

Tomasz Rajski: - Brak mi słów podziwu na to, w jaki sposób przywitali nas kibice. Wygląda jakby było jakieś święto narodowe! Jak się czuję? Rewelacyjnie! Po 10 latach odzyskaliśmy tytuł. Choć różnie było w sezonie, to ja wierzyłem, że stać nas na złoty medal. Wielu uważa mnie za bohatera, ale ja się nim nie czuję. Na sukces zapracowali wszyscy zawodnicy, trenerzy i kibice!

Krzysztof Zapała: - Pomysł z wejściem na dach autokaru był spontaniczny. Chcieliśmy podkreślić naszą radość. To jak do tej pory najpiękniejszy moment w mojej sportowej karierze. Wierzę, że będzie ich jeszcze kilka. Teraz czas na świętowanie, w końcu zasłużyliśmy sobie na to!

Rafał Sroka: - W końcu po 10 latach tytuł mistrzowski powrócił tam, gdzie jego miejsce!

Autor: ea