Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wreszcie jak profesjonalista

Treść

Rozmowa z zawodnikiem Podhala Krzysztofem Zapałą

Przewrotne bywają losy sportowca. Jeszcze dwa lata temu wydawało się, że Krzysztof Zapała będzie kolejnym zmarnowanym talentem nowotarskiego hokeja. Umiejętności gracz ten miał spore, ale jakoś nie potrafił ich wykorzystać, gdyż hokej traktował raczej jako beztroską zabawę.



Na szczęście Zapała w porę się przebudził i dziś jest już jednym z najlepszych graczy w Polsce, który swoją grą walnie przyczynił się do tego, że po 10 latach tytuł mistrzowski powrócił do Nowego Targu. Kilka tygodni po zakończeniu sezonu przeprowadziliśmy z zawodnikiem krótką rozmowę.

- Wielu uważa Pana za odkrycie, a nawet za najlepszego zawodnika PLH w bieżącym sezonie. Jak Pan reaguje na takie opinie?

- Jest mi bardzo miło słyszeć takie słowa. Na pewno był to mój najlepszy sezon w dotychczasowej karierze. Zacząłem wreszcie do hokeja podchodzić bardziej profesjonalnie, traktować go jako pracę, dzięki której muszę utrzymać rodzinę. To przede wszystkim przyczyniło się do tak dobrego sezonu.

- Do tej pory mówiło się o Panu niespełniony talent...

- Zgadza się, ale tak jak powiedziałem to była przede wszystkim moja wina. Nie potrafiłem kontrolować swojego życia. To się przekładało na hokej. W prawdzie w głowie miałem, że coś potrafię, ale po dwóch, trzech nieudanych meczach przychodziło załamanie formy. Różnie bywało, ale na szczęście mam już to za sobą. W tym sezonie dobrą grą chciałem coś udowodnić samemu sobie.

- Trener Wiktor Pysz wreszcie wystawił Pana na środku ataku. To chyba Pana optymalna pozycja?

- Powiem szczerze, że zawsze wydawało mi się, że najlepiej czuję się na skrzydle. Teraz widzę, że faktycznie na środku jest większe pole do popisu. Tak na dobrą sprawę można walczyć na całej powierzchni lodowiska i nie spotka się do z reprymendą trenera. To bardzo mi odpowiada. Tak jak jednak już powiedziałem, gotowy jestem zagrać również na skrzydle.

- W przeszłości już raz Pan zakończył karierę. Teraz ma to Pan już za sobą. Jakie cele postawił Pan samemu sobie na przyszłość?

- Decyzja o zakończeniu kariery to już też melodia przeszłości. Wówczas w Nowym Targu, w Polsce nie widziałem perspektyw dla hokeja. Po pewnym okresie postanowiłem jednak spróbować jeszcze raz. Jakie plany na przyszłość? Na razie nie chce wybiegać za daleko. Powoli myślę o przyszłym sezonie. W okresie przygotowawczym chcę się przede wszystkim wzmocnić fizycznie, bo z tym do tej pory nie było najlepiej. To się przyczyniało do kontuzji, a tych w przyszłych sezonach chciałbym uniknąć.. Nie będę też ukrywał, że chciałbym podpisać jakiś dobry kontrakt i wreszcie coś zarobić na tym hokeju.

- Pojawiły się już jakieś oferty kontraktowe na nowy sezon?

- Mogę powiedzieć, że oferty się pojawiły i to nie tylko z Nowego Targu. Na chwilę obecną jest jedna bardzo konkretna propozycja z jednego z polskich klubów oraz dwie mniej. W trakcie sezonu była też oferta z klubu zagranicznego, ale to raczej nie wchodzi w rachubę. Chcę zostać w Polsce. Na razie jeszcze jednak za wcześnie na podjęcie jakichkolwiek decyzji.

- Dostał Pan powołanie do reprezentacji Polski. Na mistrzostwa świata do Chin jednak Pan nie pojedzie, dlaczego?

- Byłem na początku zgrupowania reprezentacji w Krynicy-Zdroju, niestety musiałem wrócić do domu. W końcówce sezonu nabawiłem się urazu biodra i teraz ta kontuzja mi się odnowiła. Wspólnie z trenerem Rohaczkiem i lekarzem kadry Wojciechem Wolskim doszliśmy do wniosku, że nie warto ryzykować.

Rozmawiał: MACIEJ ZUBEK , "Dziennik Polski" 2007-04-05

Autor: ea