Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Z pielgrzymką do św. Kingi

Uroczystą mszę odprawili (od prawej): ks. Łukasz Pawłowski, ks. Adam Król - obaj z Krościenka, ks. Kazimierz Turakiewicz ze Sromowiec Wyżnych, ks. Marek Kądzielawa ze Sromowiec Niżnych

Treść

Jeden z proboszczów krościeńskich - ks. Jan Bączyński nazwał to miejsce w górach patrymonium, czyli miejscem dziedzicznym. Bez wątpienia od momentu powstania tuż obok ruin zamku sanktuarium św. Kingi, z inicjatywy ks. Jana Bączyńskiego, corocznie 24 lipca odbywały się na Górę Zamkową uroczyste procesje odpustowe.

Góra Zamkowa wraz z okolicznym lasem wchodziła w skład starostwa czorsztyńskiego, które stanowiło dobra królewskie. Po rozbiorze Polski i zniesieniu starostwa przez rząd austriacki dobra królewskie sprzedano w publicznej licytacji Grossom. Kamera kamieniecka zarządzająca dobrami czorsztyńskimi wyłączyła ze sprzedaży Górę Zamkową, którą przekazała bezpłatnie na własność gminie krościeńskiej. Intencją Kamery było "uszanowanie przywiązania górali pienińskich do Świętej Kingi", jak pisał w monografii Krościenka ks. Bronisław Krzan. 29 lipca 1904 r. - to data poświęcenia i oddania sanktuarium bł. Kingi pod opiekę proboszczów krościeńskich.

Pierwszy odpust odbył się w 1921 r. Upamiętniony został groźnym pożarem lasu wokół zamku, spowodowanym przez nieostrożnych pielgrzymów. Z braku wody pożar gaszono lawiną kamieni zrzucanych z "ogródka św. Kingi". Zniszczono wówczas ziołorośla i kwiaty zasadzone - jak mówi legenda - ręką samej świętej.

Procesje pielgrzymkowe były zawsze widowiskowe, uroczyste, barwne, dziękczynne za udzielone łaski. Pamięć o św. Kindze pozostaje żywa wśród górali pienińskich, "czczą Ją jako opiekunkę ludzi z trudem zdobywających chleb na nieurodzajnej ziemi oraz jako patronkę polskiej kultury ludowej" - pisał o jej dziedzictwie ks. Andrzej Pękala.

W 85 lat po pierwszej pielgrzymce odpustowej udałem się utartą drogą pielgrzymów z Krościenka na Górę Zamkową, chcąc zobaczyć, jak po tylu latach górale pienińscy oddają cześć świętej. Po drodze widziałem niewielu pielgrzymów, pogoda predysponowała raczej do pozostania w domu - żar dosłownie lał się z nieba. Na górze wokół sanktuarium powoli gromadzili się wierni, dwie gospodynie z Krościenka przyniosły kwiaty na ołtarz, które z namaszczeniem ustawiły obok figury świętej. Tuż przed godz. 16 trudno już było znaleźć wolne miejsce, którego i tak za wiele tu nie ma, a łatwo obsunąć się z eksponowanych miejsc. Nad bezpieczeństwem pielgrzymów czuwało kilku ratowników GOPR.

Uroczystą mszę pod figurą świętej odprawił ks. Łukasz Pawłowski z Krościenka w koncelebrze ks. Marka Kądzielawy ze Sromowiec Niżnych, ks. Kazimierza Turakiewicza ze Sromowiec Wyżnych i ks. Adama Króla z Krościenka. - To jest moja prymicyjna msza - nie w ogóle, tylko w tym miejscu - powiedział "Dziennikowi" ks. Łukasz Pawłowski. - Co roku przychodziłem tu na piechotę, już jako dziecko z moimi siostrami przygotowywałem to miejsce do mszy.

W kazaniu mówił o drodze na Golgotę: "życie nasze jest chodzeniem po górach, zdobywaniem szczytów, które dokonuje się przez modlitwę i trzeba nam niejako zaliczyć wszystkie szczyty, wszystkie góry, na które Jezus przybywał, na których modlił się". Dobrze wiedziała o tym św. Kinga, która nie tylko fizycznie była obecna w górach, szczególnie w Pieninach - mówił w kazaniu - ale przez swoją służbę bliźnim i ojczyźnie. To św. Kinga w czasie najazdu Tatarów schroniła się w Pieninach, zamieszkała na zamku, wspierała męża w rządzeniu krajem oraz w jego odbudowie po najeździe.

Z najliczniejszą grupą pielgrzymów przyszedł na Górę Zamkową ks. proboszcz Kazimierz Turakiewicz ze Sromowiec Wyżnych. Może to była jedna z najliczniejszych grup w historii? - Trudno powiedzieć, bo nie śledziłem historii pod tym względem. Nasza grupa rzeczywiście przekracza 100 osób, a teraz zauważyłem, że jeszcze flisacy przyszli w strojach regionalnych - powiedział ks. Turakiewicz. - Przeżycie wielkie, tym bardziej że jest to związane z długim, 2,5-godz. marszem. Grupa szła śpiewając, modląc się tam, gdzie to było możliwe, bo część trasy to "znaczne stromizny", jak powiedział. Z pielgrzymami ze Sromowiec Wyżnych, odróżniającymi się zawiązanymi żółtymi chustami, przyszła pani Stanisława Krupowa z Koła Gospodyń Wiejskich. - Nasza parafia jest pod wezwaniem św. Stanisława Biskupa Męczennika, ale mamy też relikwię św. Kingi i bardzo ją czcimy - powiedziała pani Stanisława. - Uwielbiam przychodzić tu wiosną, w maju, i w październiku, to są miesiące maryjne. To przepiękne miejsce, człowiek naprawdę czuje się tu cudownie. Dzisiaj w kazaniu też była o tym mowa, w górach czuje się bliskość Boga. Ks. Turakiewicz przyniósł na górę relikwię św. Kingi, którą każdy pielgrzym mógł ucałować.

Ogromnie wzruszeni byli rodzice ks. Łukasza, Teresa i Krzysztof Pawłowscy. - Zawsze co roku przychodzimy tu na odpust, no i w końcu doczekaliśmy się, że nasz syn odprawił tu mszę, to ogromne przeżycie dla nas i dla niego - łamiącym głosem powiedziała Teresa Pawłowska. Świętość Kingi jest i pozostanie dla górali pienińskich dobrem szczególnym, co można zauważyć, uczestnicząc w jej odpuście na Górze Zamkowej.

Tekst i fot.

RYSZARD M. REMISZEWSKI

Autor: ea