Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Zapachniało chlebem i wspomnieniami

Treść

Kilka lat temu zaczęła się w Nowym Targu tradycja dorocznych "Katarzynek", a już trudno sobie bez tej imprezy wyobrazić końcówkę listopada. Święto uczonej i męczennicy z Aleksandrii, patronki najstarszej parafii, patronki miasta - zawsze łączy się z jakąś przyjemnością dla mieszkańców. Tego roku droga do ich serc wiodła przez podniebienie, oczy i uszy. Zaproszenie do wspólnej zabawy było bowiem zaproszeniem do skosztowania najlepszych nowotarskich wypieków, wyrobów cukierniczych, przekąsek, zakąsek, wszelkich dobroci. Na dłuższą chwilę przed sceniczną częścią, w hallu Miejskiego Ośrodka Kultury zapachniało chlebem, drożdżówkami, słodkim ciastem, galantyną, pasztetem, przyprawionym serkiem, smalczykiem... Piekarze, cukiernicy, restauratorzy rozłożyli swoją świąteczną ofertę na stołach, za bufet posłużył nawet wóz czterokołowy. Bochny chleba zdobione girlandami ciasta, bułki, chałki, drożdżówki najróżniejszych kształtów, splecione w warkocze - wabiły, żeby skosztować. Tak ci, którzy na co dzień karmią miejscowych i przyjezdnych (piekarnia Trzcińscy s.c., PPH "Steskal", piekarnia Tomasza i Jana Hajnosów, piekarnia Józefa Iskrzyckiego, piekarnia i ciastkarnia Piotra Żarneckiego, restauracja Kaprys") rywalizowali o tytuł Mistrza w trzech kategoriach: "Katarzynkowy tort", "Katarzynkowy bochen chleba" i "Bułeczka Kachny". Mistrzów wybierali wszyscy degustatorzy, głosując za pomocą wcześniej przygotowanych karteczek. Do szczuplejszego jury należał wybór "Łasucha roku". Wszystko było pyszne - tak, że niektórzy ponieśli jeszcze co nieco w siatkach do domu - ale w konkursach na "Katarynkowy bochen chleba" i "Bułeczkę Kachny" zwyciężyła firma Zbigniewa Steskala. "Katarzynkowym tortem" zawojowała publikę piekarnia Tomasza i Jana Hajnosów. Zaszczytny tytuł "Łasucha roku" wraz z potężnym bochnem chleba przypadł bywalcowi różnych imprez kulturalno-kulinarnych - Stanisławowi Watysze. Po czymś dla podniebienia - trzeba było i duchowi dać godną strawę. Zadbała o to kierująca Archiwum Państwowym w Nowym Targu Barbara Słuszkiewicz, wspominając chwalebny, acz krótki żywot niezrównanej w urodzie i mądrości królewskiej córy z Aleksandrii. Żyjąca na przełomie III i IV wieku, za cesarza Dioklecjana, Katarzyna Aleksandryjska, która pokonała w dyspucie ponoć stu pięćdziesięciu pogańskich mędrców, nawracając ich na chrześcijaństwo, przez cesarza Maksencjusza została skazana na męczeńską śmierć. Jak głoszą hagiograficzne przekazy - miała być łamana kołem, lecz narzędzie tortur rozpadło się w rękach oprawców. W końcu została ścięta mieczem, a egzekucji towarzyszyły nawrócenia świadków. Dlatego atrybuty świętej to królewska korona i królewski płaszcz, koło (lub fragment koła), miecz, palma męczeństwa, pas jako oznaka ślubowanej czystości, krzyż, księga. W plastycznych przedstawieniach św. Katarzyna występuje czasem z aniołem lub Dzieciątkiem Jezus podającym jej pierścień mistycznych zaślubin. Wszystkie te atrybuty były pokazywane i objaśniane na żywym - i też urodziwym - modelu. Popularna na Wschodzie i Zachodzie męczennica patronuje dziewicom i żonom, literatom, uczniom, nauczycielom, filozofom, teologom, uczonym, piekarzom cukiernikom, wszystkim zawodom związanym z kołem lub nożem. Kto ciekaw czegoś więcej - wiedzę znajdzie w wydanej przed sześciu laty, przez ówczesnego proboszcza najstarszej parafii, ks. Mieczysława Łukaszczyka, książce "Święta Katarzyna - miejsca kultu świętej w Polsce". W tradycji ludowej katarzynki były "męskim" odpowiednikiem andrzejek - dniem pełnym wróżb dotyczących przyszłej wybranki. Zwyczaje te jednak zanikły z końcem XIX wieku. Krótki archiwistyczny wykład potwierdzał, że co najmniej od początków XV wieku św. Katarzyna, jako herb miasta, gościła na nowotarskich pieczęciach. Najstarszy odcisk z jej wizerunkiem, odnaleziony w Bibliotece Czartoryskich, pochodzi z roku 1404. Śpiewającym i jakże miłym prezentem dla nowotarżan w dzień imienin miasta stała się Irena Jarocka w trakcie swojego 2,5-miesięcznego pobytu w Polsce. Lubiana piosenkarka mieszka bowiem w Teksasie i tam wraca po zrealizowaniu swoich wydawniczych planów, nagraniu nowej płyty, tudzież promocji wspomnieniowej książki "Motylem jestem". Na płycie znajdą się m.in. cztery piosenki z muzyką Seweryna Krajewskiego, a już teraz, choć to miesiąc przed świętami, wciąż eteryczna, urocza, promienna gwiazda wieczoru uraczyła nowotarską publiczność swoją "Pastorałką braterską". Słowa i melodie "Gondolierów znad Wisły", "Beatle-manii story", "Wymyśliłam cię nocą", "Kawiarenek", "Kiedy jesteś ze mną", "Sto lat czekam na twój list", "Ty mi słońce, ja ci deszcz" i innych melodyjnych, sentymentalnych przebojów - publiczność, jak się okazało, pamięta znakomicie. Brawa były rzęsiste, a po koncercie przy stoliku, gdzie piosenkarka (też wzruszona zapachem chleba) podpisywała swoje płyty - tłok się zrobił nie mniejszy niż przy stołach z jadłem. (ASZ) Fot. Anna Szopińska "Dziennik Polski" 2007-11-27

Autor: wa