Związkowcy protestują
Treść
Związkowcy ze wszystkich organizacji działających na terenie Dziecięcego Szpitala Uzdrowiskowo-Rehabilitacyjnego protestują przeciwko likwidacji uchwałą sejmiku wojewódzkiego ich zakładu pracy. Pisma w tej sprawie przesłali zarówno do wojewody małopolskiego, jak i premiera oraz prezydenta RP.
- Pomimo negatywnych opinii o likwidacji wydanych przez radę społeczną, burmistrza miasta Rabka-Zdrój oraz radę powiatu Sejmik Województwa Małopolskiego postanowił zlikwidować szpital dziecięcy w uzdrowisku - mieście dzieci świata. Uważamy, że uchwała podjęta została z naruszeniem zasad współżycia społecznego pozbawiając 140 pracowników (lekarzy, pielęgniarek, nauczycieli i wychowawców) pracy - twierdzą związkowcy z zakładowej organizacji związkowej Związku Zawodowego Kolejarzy "Małopolski", z komisji zakładowej NSZZ "Solidarność" oraz zakładowej organizacji Ogólnopolskiego Związku Pielęgniarek i Położnych.
(Oczywiście owe opinie nie były w żaden sposób wiążące dla organu prowadzącego, co już wielokrotnie podkreślał Mirosław Chrapusta, dyrektor nadzoru prawnego wojewody - przyp. red.). W swym proteście związkowcy podkreślają jednak, iż osoby, które utracą pracę zasilą szeregi bezrobotnych oraz tych, którzy ustawiają się po zapomogi do opieki społecznej. Zwracają uwagę, że nie są oni bowiem w stanie znaleźć miejsca pracy z prostej przyczyny: pozostałe ośrodki leczące dzieci nie tylko, że nie dysponują wolnymi miejscami, ale i w nich dokonywano zwolnień... - Uważamy, że nie rozpatrzono sprawy dalszego funkcjonowania szpitala z należytą starannością, pomimo posiadania przez szpital kontraktu na leczenie dzieci na 2006 rok. Według naszych informacji szpital przy efektywnym gospodarowaniu będzie się bilansował z wpływów z bieżącej działalności. Dodają, że zobowiązania, które szpital posiada są związane z ustawą "203" choć uchwaloną przez Sejm RP to jednak bez zagwarantowania na nią środków finansowych. - Dotychczasowe zarządzanie szpitalem było fatalne z uwagi na brak kompetencji i woli porozumienia się dyrektora ze szpitala ze związkami zawodowymi, jak również z pracownikami - piszą do wojewody, premiera i prezydenta związkowcy. Zarzucają zarówno dyrekcji, jak i urzędowi marszałkowskiemu, dążenie do likwidacji ich placówki. Dowodzą, iż działania dyrekcji aprobował organ prowadzący i przypominają, że związkowcy na ręce marszałka złożyli wotum nieufności wobec dyrekcji, a to pozostało bez odpowiedzi... Argumentują, iż nieudolność szefostwa szpitala była przyczyną odrzucenia zarówno przez Urząd Marszałkowski programu restrukturyzacji, jak i również negatywnej opinii związków zawodowych. - Organ prowadzący nie dał szansy na opracowanie rzetelnego, ekonomicznego, opartego na zdrowych zasadach gospodarowania szpitalem programu naprawczego, który byłby stworzony przez organizacje związkowe oraz uwzględniałby spłatę zobowiązań, ale wiązałby się z odwołaniem dotychczasowego dyrektora szpitala - podkreślają związkowcy. Prosząc o interwencję zwracają uwagę, iż dziecięcy szpital leczy pacjentów z całego kraju. Dowodzą, iż skoro art. 43 ustawy o zakładach opieki zdrowotnej wymaga opinii sejmiku wojewódzkiego, to analogicznie - ich zdaniem - opinia likwidującą placówkę, z której korzystają dzieci z całego kraju winna być opiniowana przez ministra zdrowia. Związkowcy w swym piśmie skierowanym do prezydenta RP zwrócili uwagę, iż ich szpital świadczy swe usługi już od 1937 roku i daje miejsca prace kilkudziesięciu rabczanom. Do wojewody zwrócili się natomiast o podjęcie działań, które zapobiegną likwidacji dziecięcego szpitala w mieście dzieci świata.
Przypomnijmy, 24 października sejmik województwa małopolskiego podjął uchwałę o postawieniu z dniem 1 listopada w stan likwidacji Dziecięcego Szpitala Uzdrowiskowo-Rehabilitacyjnego w Rabce-Zdroju. Zaraz potem została odwołana dotychczasowa dyrekcja, a w jej miejsce powołany likwidator. Urząd Marszałkowski argumentował, że po pierwsze sytuacja finansowa szpitala jest bardzo niekorzystna, a po drugie właścicielem obiektów jest Federacja Związków Zawodowych Pracowników kolei, która to nie chce przekazać owych obiektów, a jedynie je sprzedać, jednak za astronomiczną kwotę sięgającą wraz z działką ponad 11 mln złotych. Ówczesna dyrektor podkreślała z kolei, iż przygotowała wniosek na pożyczkę z budżetu państwa, która miała być przeznaczona na spłatę zobowiązań pracowniczych. Niestety, musiał ją poręczyć organ założycielki, czego nie uczynił, argumentując, że nie są uregulowane kwestie własności obiektu. Wyjaśniała, że w czasie zbiegły się też dwa wydarzenia: pójście do komornika 50 procent załogi i jej wniosek złożony do organu założycielskiego na restrukturyzację zakładu. Został on odrzucony, a zarząd zadecydował o likwidacji sanatorium.
(BES)
"Dziennik Polski" 2005-10-29
Autor: ab